 |
   |
|
 |
MacDonald Laura - Chirurg z Argentyny, Henrieta 3, Lekarze z zagranicy
|
aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Laura MacDonald Chirurg z Argentyny ROZDZIAŁ PIERWSZY Po raz pierwszy ujrzała go pewnego styczniowego dnia. Wiał wówczas lodowaty, przenikliwy wiatr i wydawało się, że jest znacznie chłodniej niż w rzeczywistości. Mężczyzna miał na sobie długi czarny płaszcz i czarny filcowy kapelusz z lekko zagiętym rondem. Szedł szybkim krokiem w kierunku szpitala. Wtedy Lara jeszcze nie miała pojęcia, kim on jest. Jechała właśnie swoim samochodem do pracy. Po chwili zrównała się z nieznajomym. Włączyła prawy kierunkowskaz, zamierzając wjechać na parking. Była pewna, że mężczyzna zatrzyma się na chodniku i ją przepuści. On jednak najwyraźniej jej nie zauważył i znienacka wtargnął na jezdnię. Przerażona zaklęła pod nosem i ostro zahamowała. Samochód z piskiem opon zatrzymał się tuż przed mężczyzną, który gwałtownie odwrócił głowę, a potem uniósł ręce w geście oburzenia, czy może irytacji, i wszedł z powrotem na chodnik, pozwalając jej przejechać. Na ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały. Pod rondem kapelusza Lara dostrzegła twarz o wyrazistych rysach i oliwkowej cerze oraz lśniące ciemne oczy. Wjeżdżając na parking przeznaczony dla pracowników oddziału oparzeń szpitala St. Joseph, zastanawiała się, co najbardziej zaintrygowało ją w tym mężczyźnie. Czy sposób, w jaki się poruszał? A może jej uwagę przyciągnął jego strój? Nie znała zbyt wielu mężczyzn, którzy by nosili czarne filcowe kapelusze. Jednakże w tej chwili jej myśli zaprzątał fakt, że omal go nie przejechała. Wiedziała też, że jest już trochę spóźniona i jeśli chce zdążyć na poranną odprawę, musi się pospieszyć. Wbiegła do budynku szpitala wejściem służbowym, dochodząc do wniosku, że nieznajomy zapewne przyszedł kogoś odwiedzić lub ma wizytę u lekarza. Rozwiązała szalik, zdjęła rękawiczki i pospiesznie weszła do szatni, gdzie spotkała Katie Soames, koleżankę pielęgniarkę. – Och, dobrze, że jesteś – powiedziała Katie. – Zaczynałam już wątpić, czy w ogóle przyjdziesz. – Wiem. Trochę się spóźniłam – odparła Lara. – W ostatniej chwili Lukę poprosił, żebym mu pomogła. – Z dziećmi wszystko dobrze? – spytała Katie z niepokojem, doskonale pamiętając liczne kłopoty, którym koleżanka musiała stawić czoło. – Tak. – Lara pokiwała głową. – Czują się świetnie. – Rozejrzała się nerwowo wokół siebie, a potem wyciągnęła rękę i dotknęła framugi drzwi. – Odpukać! Zawsze kiedy mówię coś podobnego, następuje kryzys – dodała, nie wspominając słowem o dwóch rachunkach, które otrzymała tego ranka i nie bardzo wiedziała, skąd weźmie pieniądze na ich uregulowanie. – Teraz muszę się przebrać. Za chwilę do was dołączę. Gdy Katie zamknęła za sobą drzwi, Lara pospiesznie zdjęła płaszcz, sweter oraz dżinsy i włożyła służbowy mundurek. Stanęła przed lustrem, odgarnęła z twarzy niesforne kosmyki kręconych, rudych włosów i związała je z tyłu głowy, a potem szybkim krokiem ruszyła w stronę pokoju, w którym odbywała się odprawa personelu. Na widok spóźnionej Lary siostra Sue Jackman uniosła brwi, ale powstrzymała się od komentarza. – Przepraszam – powiedziała Lara półgłosem, siadając na krześle ustawionym w głębi pokoju i usiłując skupić uwagę na tym, co mówi pielęgniarka z nocnej zmiany. Podczas jej dyżuru z oddziału ratownictwa przywieziono mężczyznę z rozległymi oparzeniami klatki piersiowej i ramion. Przyczyną tych obrażeń był pożar w jego domu, wywołany przez tlący się papieros. Dwie kobiety miały planowane operacje przeszczepów skóry, a pozostali pacjenci wracali do zdrowia po oparzeniach, których doznali w różnych wypadkach. – Pewnie jeszcze nie wiecie – zaczęła Sue, spoglądając znad okularów na zebranych – że w związku z zawałem doktora Sylvestra dyrekcja zaczęła szukać zastępstwa. – Czy kogoś znaleziono? – spytała Katie. – Tak – odparła Sue. – Nazywa się... – Zajrzała do notatek. – Hm, doktor Ricardo. Jest chirurgiem plastycznym i pracuje w prywatnej klinice w Londynie, ale od czasu do czasu bierze zastępstwa. – To brzmi interesująco – mruknęła Katie, a potem głośno zapytała: – Czy wiesz o nim coś więcej? – Nie – odrzekła Sue, potrząsając głową. – Nazwisko ma hiszpańskie... Wkrótce wszystkiego się dowiemy. Niebawem ma się tu zjawić, żeby obejrzeć pacjentów, których czekają dziś przeszczepy. Gdy odprawa dobiegła końca, Lara poszła na oddział, by przygotować pacjentkę do operacji. Jennifer Reece miała bardzo oszpeconą twarz. Doznała rozległych oparzeń w czasie pożaru, który wybuchł w jej mieszkaniu. Po wypadku, gdy rany się już zagoiły, przszczepów skóry miał dokonać doktor John Sylvester. – Więc mówi pani, że to nie doktor Sylvester będzie mnie operował? – spytała Jennifer Reece, spoglądając na Larę przerażonym wzrokiem. – Tak. Doktor Sylvester niestety się rozchorował, ale podobno znaleziono już na jego miejsce zastępcę. – To nie brzmi zachęcająco – rzekła Jennifer z niepokojem. – Muszę przyznać, że zgoda na ten przeszczep wymagała ode mnie wielkiej odwagi. – Rozumiem – mruknęła Lara ze współczuciem. – Na pewno jest pani zawiedziona, ale... – A ten nowy doktor... Co pani o nim wie? – No, szczerze mówiąc nic poza tym, że pracuje w londyńskiej klinice, która specjalizuje się w chirurgii kosmetycznej. – To nie brzmi zachęcająco – powtórzyła Jennifer z coraz większym przerażeniem. – Niejedno słyszałam o takich klinikach. Podobno pełno w nich partaczy. – Tym proszę się nie martwić – przerwała jej Lara, chcąc ją uspokoić. – Skoro zatrudniła go nasza dyrekcja, może pani być pewna, że posiada odpowiednie kwalifikacje. Nasz szpital dba o opinię. – Mimo to chyba zaczekam, aż wróci doktor Sylvester. – Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. – Dlaczego? Przecież on wróci, prawda? – No oczywiście, mamy taką nadzieję, ale to poważna choroba i trochę potrwa, zanim w pełni odzyska zdrowie. Naprawdę uważam, że powinna pani przejść tę operację w zaplanowanym terminie. – Sama nie wiem... – Ten nowy lekarz niebawem tu przyjdzie, żeby poznać pacjentów, których ma dziś operować. Zanim więc podejmie pani ostateczną decyzję, proszę z nim porozmawiać. – No dobrze... – odparła Jennifer bez przekonania. Przez następny kwadrans Lara przygotowywała dokumenty niezbędne do operacji – spis zażywanych przez pacjentkę leków oraz wywiad chorobowy. – Chirurg na pewno zaraz tu przyjdzie, pani Reece – powiedziała w końcu, zbierając papiery. Zauważyła, że pacjentka w ogóle jej nie słucha, lecz z wielkim zainteresowaniem patrzy w stronę drzwi. Lara pospiesznie odwróciła głowę. Do sali wchodziła właśnie Sue Jackman w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. – Czy to ten chirurg? – spytała szeptem Jennifer. – Nie wiem... – odparła Lara i urwała. Nie miała wątpliwości, że tego wysokiego, ostrzyżonego na krótko mężczyznę w ciemnym ubraniu i czarnym golfie omal rano nie przejechała. Wprawdzie wtedy miał na sobie kapelusz i długi płaszcz, ale ona doskonale zapamiętała jego lśniące oczy oraz ostre rysy twarzy. Nagle zdała sobie sprawę, że ma do czynienia z nowym zastępcą. – Pani Reece, to jest doktor Ricardo – oznajmiła Sue, a Lara bezskutecznie próbowała skupić uwagę na jej słowach. – Mamy wyjątkowe szczęście, że pan doktor mógł tak szybko zająć miejsce doktora Sylvestra. – Witam panią – rzekł doktor Ricardo, lekko pochylając głowę, a potem odwrócił się i spojrzał na Larę, która wciąż porządkowała dokumenty. – Och, przepraszam – mruknęła Sue. – To jest nasza pielęgniarka, Lara Gregory. – My się już spotkaliśmy... – Naprawdę? – spytała Sue zaskoczona. – Powinienem raczej powiedzieć, że wpadliśmy na siebie. Dzisiaj rano siostra Gregory omal mnie nie przejechała. Muszę przyznać, że bardzo się spieszyła. No tak, wyraźnie mi zarzuca, że jechałam zbyt szybko, pomyślała Lara, czując, że się czerwieni. – Nie doszłoby do tego, gdyby patrzył pan przed siebie. W pokoju zapadła cisza. – Czy dokumenty są skompletowane, siostro Gregory? – spytała oschle Sue, chcąc rozładować atmosferę. – Pani Reece nie jest do końca przekonana, czy chce, żeby operował ją nieznany chirurg. Liczyła na to, że ten zabieg przeprowadzi doktor Sylvester – odparła Lara. Wiedziała, że powinna była zachować się bardziej powściągliwie, zwłaszcza w obecności nowego lekarza, jednak wyprowadziła ją z równowagi jego sugestia, że przekroczyła prędkość. Uważała, że w rzeczywistości był to wyłącznie jego błąd, bo nie rozejrzał się wokół, zanim wszedł na jezdnię. Czuła na sobie przerażony wzrok Sue, ale ku własnemu zaskoczeniu wcale się tym nie przejęła. – A zatem powinienem porozmawiać z panią Reece – oznajmił doktor Ricardo, przysuwając krzesło do łóżka pacjentki. Kiedy Sue i Lara zamierzały odejść, uniósł rękę i dodał: – Siostro Gregory, proszę zostać. Sądzę, że powinna pani być przy tym obecna. Po raz drugi tego ranka poczuła, że się czerwieni. – Co się stało? – spytała nieco później Katie, zatrzymując Larę w korytarzu. – Sue mówiła, że niewiele brakowało, a pani Reece nie zgodziłaby się na operację. – To prawda – przyznała Lara. – Ale nasz nowy zastępca tak ją oczarował, że zaczęła jeść mu z ręki. – Jak ją przekonał? – Najpierw poinformował ją o swoich kwalifikacjach, pochodzeniu i wykształceniu, a potem zaczął mówić o jej obrażeniach, obejrzał rany na twarzy oraz miejsce na udzie, z którego ma być pobrana skóra. Następnie opisał krok po kroku przebieg operacji, wyjaśnił, na czym polega rekonwalescencja i jakich wyników można oczekiwać. – I to wystarczyło, żeby ją przekonać? – Najwyraźniej, bo teraz jest w sali operacyjnej – mruknęła Lara, wzruszając ramionami. – A dlaczego ty na niego napadłaś? – spytała Katie. – Wcale nie napadłam – zaoponowała Lara. – Sue mówiła, że nieźle go objechałaś. Powiedziała, że w pierwszym dniu jego pracy chciała mu pomóc, a ty go zaatakowałaś, w dodatku w obecności pacjentki. – Wcale go nie zaatakowałam! – To o co w tym wszystkim chodziło? – dociekała Katie. – Sue sugerowała, że się znacie, a ja o tym nie wiedziałam – dodała z wyrzutem. – Nic nigdy mi nie mówisz. – Tak naprawdę to go nie znam. Przynajmniej nie wiedziałam, kim on jest. – Nie rozumiem. Co się stało? – spytała Katie z jeszcze większym zaciekawieniem. – To, że wszedł mi niemal pod samochód – wyjaśniła Lara. – Nie uważał, a potem miał czelność sugerować, że przekroczyłam prędkość. – A tak było? – Jak? – Czy rzeczywiście jechałaś za szybko? – Oczywiście, że nie! – zawołała Lara oburzona. – Kiedy doszło do tego incydentu? – Dziś rano. – I dlatego spóźniłaś się na dyżur? Lara spojrzała na nią z lekką irytacją. – Do diabła, po czyjej jesteś stronie? – Przepraszam – odrzekła Katie z szerokim uśmiechem. – Jestem pewna, że nie jechałaś za szybko i to wszystko jest wina tego wstrętnego doktora Ricarda. – No tak, ale... – A skoro już o nim mowa. Skąd on pochodzi? Słyszałaś, jak opowiadał o sobie pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpies-bambi.htw.pl
|
|
 |
Odnośniki
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.McMahon Barbara - Siostry Beaufort 03 - Georgia slodka Georgia, Henrieta 3, Siostry BeaufortMackenzie Myrna - Narzeczone z Red Rose 01 - Odnaleziona muzyka, Henrieta 3, Narzeczone z Red RoseMetcalfe Josie - Rodzina Ffrenchów 03 - Rodzina ze snu, Henrieta 3, Rodzina FfrenchowMcCall Smith Alexander - Niedzielny klub filozoficzny 01 - Niedzielny klub filozoficzny, Henrieta 3, Seria z FotelemMcMahon Barbara - Siostry Beaufort 02 - Slub z nieznajomym, Henrieta 3, Siostry BeaufortMcAllister Anne - Bracia Wolfe 03 -Wyspa z marzeń, Henrieta 3, Bracia WolfeMarshall Paula - Cykl Rodzina Schuylerow 02 - DotkniÄ™cie ognia, Henrieta 3, Rodzina SchuylerowMcAllister Anne - Bracia Wolfe 01 - Wieczny ogień miłości, Henrieta 3, Bracia WolfeMcMahon Barbara - Siostry Beaufort 01 - Sprobujmy raz jeszcze, Henrieta 3, Siostry BeaufortMacGregorowie 11 - Bracia z klanu MacGregor 01 - Daniel, Henrieta 3, MacGregorowie
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrodi314.opx.pl
|
|
|
 |
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.
|
|
|
|