Photo Rating Website
Strona początkowa Mateusz, Nowakowski, Bóg, Nauka
Marcin Miłkowski- Dlaczego Wittgenstein nie był dualistą, FILOZOFIA, inne

aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego Wittgenstein nie był dualistą?
Marcin Miłkowski
Zanim odpowiem na postawione w tytule pytanie, należy je doprecyzować i wyjaśnić kilka
założeń. W istocie pytanie, które sobie stawiam, brzmi: „Dlaczego późny Wittgenstein nie był
kartezjańskim dualistą w filozofii umysłu?”. Założeniem tego pytania jest teza, że późny
Wittgenstein nie był w rzeczy samej kartezjańskim dualistą
Tymczasem — zgodnie z
obiegowym rozumieniem filozofii języka potocznego — filozofia taka sprowadza się do
filologicznych rozważań na temat zastanych w języku naturalnym znaczeń i struktur
gramatycznych. Jeżeli uznamy, że język naturalny zawiera takie wyrażenia, jak „dusza”,
„jaźń”, „świadomość”, „oko umysłu”, „spojrzeć w głąb siebie” itd., to należy się spodziewać,
iż filologiczna filozofia wyjaśni lub opisze stojącą u podstaw użycia tych wyrażeń teorię.
Zdaje się zaś, że jest nią właśnie kartezjański dualizm. Jakże więc to, czyżby Wittgenstein we
własnej twórczości sprzeniewierzał się założeniom swej metody?
Jeśli wizja filozofii języka potocznego jako filologicznej rekonstrukcji poglądów zawartych w
języku naturalnym jest słuszna, to dlaczego Gilbert Ryle prowadzi kampanię na rzecz
behawioryzmu logicznego? Skąd biorą się rozbieżności między filozoficznym rezultatami a
zdrowym rozsądkiem? A jeśli owe filozoficzne rezultaty nie są i nie muszą być zgodne ze
zdrowym rozsądkiem, to w jaki sposób uzasadnia się ich ważność?
1. Opis, wyjaśnienie i zdrowy rozsądek
Późny Wittgenstein podkreślał, że filozofia ma dostarczać jedynie opisy faktycznego użycia
języka, nie zaś je uzasadniać czy też krytykować (§ 124)
Jeśli filozof odnajdzie sprzeczności
w języku potocznym, ma jedynie przejrzyście je opisać (§ 125), nie zaś rozwiązywać owe
sprzeczności. Dać opis to nie wyjaśnić jakieś zjawisko, podkreśla (§ 126). Filozofia zatem nie
wyjaśnia zjawisk.
Unikanie wyjaśnień można rozumieć dwojako. Z jednej strony, można twierdzić, że filozofia
Wittgensteina jest czysto opisowa, a w związku z tym nie zawiera żadnej teorii na jakikolwiek
tema
Znaczyłoby to, iż Wittgenstein nie może być ani dualistą kartezjańskim, ani
behawiorystą, ani przedstawicielem teorii identyczności itd., gdyż wszystkie te określenia
wskazują na pewną
teorię
, która
wyjaśnia
, czym są zjawiska psychiczne. Tego rodzaju
odpowiedź można by więc dać na postawione w tytule pytanie.
Z drugiej strony, wyjaśnienie może być niepotrzebne, gdy mamy opis: „Skoro wszystko leży
jak na dłoni, to nie ma czego wyjaśniać” (§ 126). Opisuje przy tym Wittgenstein faktyczny
sposób użycia języka; nie wyjaśnia jednak, czym są zjawiska psychiczne, bo to, co go
*
Autor jest w roku 2002 stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.
1
Przeciwnego zdania jest Ian Hacking, por. tegoż „Wittgenstein the Psychologist”,
New York Review of Books
,
29, 5, 1982, s. 42, 44. Zasadniczym jednak argumentem za tezą, iż Wittgenstein jest kartezjańskim dualistą jest
wg Hackinga to, że autor
Dociekań filozoficznych
nie uznaje metod nauk przyrodniczych za poprawne i
przydatne w psychologii. Wydaje się jednak, że Hacking (1) myli wyjaśnienia pojęciowe Wittgensteina, które
nie mają zaiste podstaw w metodach nauk przyrodniczych, z jego ujęciem psychologii; (2) nawet jeśli można
uznać, że Wittgenstein przypisuje psychologii inną metodologię niż fizyce, to nie świadczy to bynajmniej o
dualizmie. Nawet „zatwardziali” materialiści w typie Churchlanda nie proponują, żeby psychologią zajmowali
się po prostu fizycy. Wówczas po prostu wystarczyłoby zlikwidować wydziały psychologii jako zbędne. Por.
także Joachim Schulte,
Experience & Expression. Wittgenstein’s Philosophy of Psychology
, Clarendon Press,
Oxford 1995, s. 161.
2
Poprzedzone znakiem paragrafu liczby odnoszą się odpowiedniego fragmentu
Dociekań filozoficznych
Ludwiga Wittgensteina, przeł. Bogusław Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000 (wydanie
2.).
3
Malcolm Budd, „Wittgenstein, Ludwig” w: Samuel Guttenplan (red.),
A Companion to the Philosophy of Mind
,
s. 617. Por. także Ludwig Wittgenstein,
Niebieski i brązowy zeszyt
, przeł. Adam Lipszyc i Łukasz Sommer,
Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1998, s. 192.
    interesuje, jest już przejrzyste. Znajdziemy więc np. opis użycia wyrażenia „ból”, lecz nie
wyjaśnienie, na czym polega to zjawisko (np. w kategoriach teorii neurofizjologicznych). A
więc albo Wittgenstein tylko opisuje, a nauka dopiero wyjaśnia; albo opisuje, bo nauka nie
ma nic tu do wyjaśnienia.
Wydaje się, że rozróżnienie opis-wyjaśnienie odpowiada dosyć ściśle metodologicznym
różnicom między opisową filozofią a wyjaśniającą nauką. Podczas gdy autonomiczna
względem nauki filozofia zajmuje się pojęciami, wyjaśniająca nauka podaje prawa
wyjaśniające empiryczne zjawiska. Jeśli taki był w istocie pogląd Wittgensteina, to jego
rozważania na temat pojęć psychologicznych i języka potocznego, który owe zjawiska
opisuje, nie mogą zawierać teorii w sensie naukowym. Problem polega jednak na tym, że
dualizm kartezjański niekoniecznie jest teorią naukową: jakież prawa naukowe ma zawierać?
Jest to więc raczej pewna propozycja pojęciowa; pewna teza metafizyczna. Takiego rodzaju
tezy czysto opisowe filozofia Wittgensteina mogłaby zawierać, ale nie zawiera. Nie jest to
jednak całkowity przypadek i wiąże się z charakterystyczną metodą krytyki i rozstrzygania
sporów filozoficznych, jaką Wittgenstein stosuje.
Drugi problem, jaki się tu wyłania, to oczywiście trudność rozgraniczenia rozstrzygnięć
czysto pojęciowych (apriorycznych) od empirycznych (aposteriorycznych, obserwacyjnych);
jeśli podział taki nie daje się utrzymać, to cała analiza faktycznego użycia języka jest
bezużyteczna, nie ujawnia bowiem wcale prawd pojęciowych i uniwersalnych apriorycznych
struktur. Do tej sprawy wrócę pod koniec artykułu.
Zastanówmy się, na ile opis pojęciowy może wykluczać pewne teorie – lub ściślej mówiąc
tezy – filozoficzno-metafizyczne. Jasne jest, że intencją Wittgensteina jest walka z tezami
filozoficznymi, które wyrastają z błędnego ujęcia porządku pojęciowego; taką tezą może być
teza dualizmu. Dualizm kartezjański (np. w postaci idealistycznego solipsyzmu) może być
więc skrytykowany, jeśli wyjaśnia zjawisko błędnie opisane. Można także krytykować pewne
filozoficzne wyjaśnienia jako niezasadne oraz inne tezy, które mają stanowić rację do
przyjęcia tezy dualistycznej. Jakie są zasady tej krytyki u Wittgensteina?
Opisywany przez późnego Wittgensteina język jest językiem potocznym – niemieckim lub
angielskim (z rzadka zdarzają się przykłady w innych językach). Jednak analizy języka
potocznego nie są rekonstrukcją poglądów zdroworozsądkowych:
Nie ma zdroworozsądkowych odpowiedzi na problemy filozoficzne. Zdrowy rozsądek
można obronić przed atakami filozofów jedynie rozwiązując ich zagadki, tzn. lecząc
ich z pokusy atakowania zdrowego rozsądku. Filozof nie jest człowiekiem, któremu
zmysły odmówiły posłuszeństwa, człowiekiem, który nie widzi tego, co widzą inni;
ani też nie jest tak, że filozof protestuje przeciw zdrowemu rozsądkowi w taki sam
sposób, w jaki naukowiec nie zgadza się z prymitywnymi poglądami człowieka z
ulicy. Innymi słowy, jego niezgoda nie opiera się na subtelniejszej wiedzy o faktac
Zamiast, jak Moore, rekonstruować poglądy zdrowego rozsądku, Wittgenstein ma pokazać, że
tezy filozoficzne – takie jak np. dualizm kartezjański – są odpowiedziami na zagadki, które
filozofowie sami sobie zadali, błędnie dobierając narzędzia pojęciowe. Właśnie do tego
terapeutycznego celu służy cały arsenał przykładów, które mają usunąć intuicyjne
przekonanie filozofów do pewnych niezgodnych ze zdrowym rozsądkiem tez. Przykłady –
często wykoncypowane i fikcyjne – spełniają bardzo istotną rolę w filozofii języka
potocznego. Mają mianowicie doprowadzić do wyraźnego uświadomienia sobie intuicji przez
czytelnika. Nie są oparte na introspekcyjnej metodzie, jak twierdzą niektórzy, lecz są
pewnymi przepisami, jak należy sobie to lub owo wyobrazić i opisać. Owe wyobrażenia i
opisy przejrzyście mają uświadamiać pewne założenia. Przykład więc odwołuje się do
intuicji. Wyrażenie „intuicja” w analizie języka potocznego można rozumieć dwojako. Z
jednej strony, spotkać się można z dyskusjami, w których uczestnicy mówią, że ich intuicje są
4
Ludwig Wittgenstein,
Niebieski i brązowy zeszyt
, dz. cyt., s. 102.
 takie lub siakie, w przeciwieństwie do intuicji przedmówcy. Z drugiej zaś strony istnieje
pewien sens wyrażenia „intuicja językowa”, który odpowiada lepiej intencjom Wittgensteina:
„przekonanie podzielane przez wszystkie i tylko te osoby, które mówią danym językiem, bez
którego nie mówiłyby tym językiem poprawnie”. Wyróżnienie jednak takich intuicji i
oddzielenie ich od mniemań czy też mętnych wyobrażeń wcale nie jest proste. Jeśli
przyjmiemy, że przykłady tylko tworzą pewne mniemania, to analiza języka potocznego tak
czy siak sprowadzi się do obrony zdrowego rozsądku jego własnymi siłami; jeśli jednak
pełnią istotniejszą rolę, uświadamiając intuicje, to będą niezbędnymi środkami w walce z
błędnymi tezami filozoficznymi.
Owe błędne tezy nie biorą się jednak znikąd. Płyną z niewłaściwego zrozumienia języka
potocznego, z przywiązania do gramatyki powierzchniowej. I tak w analizach zdań „Mam
zamiar”, mających taką samą gramatykę powierzchniową, jak zdania „Mam 12 złotych”, nie
należy szukać głębokich podobieństw. Podobnie inaczej należy analizować zdanie „Kret ma
czarne futro” od zdania „Obraz Kandinsky’ego ma nieprzemijającą wartość”. Zamęt
metafizyczny płynie z powierzchownego i uproszczonego poglądu na język, czasem na tyle
powierzchownego, że nie w pełni uświadomionego. Celem Wittgensteina jest więc krytyka
błędnych tez i uwyraźnienie realnej struktury języka potocznego.
2. Zdroworozsądkowa teoria znaczenia wyrażeń psychologicznych
Przez „wyrażenia psychologiczne” rozumiem tu wyrażenia odnoszące się do zdarzeń
mentalnych lub psychicznych takie jak „doznania”, „uczucia”, „myśli”, „przekonania”,
„powidok”, „przekonanie, że” itd. Takie wyrażenia występują w zdaniach. Przypisuje się w
nich pewne stany lub zdarzenia psychiczne podmiotom. Jeśli sam mówię, że np. zimno mi w
stopy, to sam przypisuję sobie pewne stany mentalne. Takie zdania nazywam „raportami w
pierwszej osobie”. Należą tu takie zdania, jak „Śniło mi się, że Antonio Banderas całował
mnie po rękach.”, „Mam ochotę coś przegryźć.”, „Naprawdę cię kocham.”, „Nie lubię
bryndzy”. Jeśli natomiast powiem, że takie zdania opisują przekonania innej ode mnie osoby,
to wypowiem raport w trzeciej osobie, np. „Agnieszce śniło się, że Antonio Banderas całował
ją po rękach”. Zdrowy rozsądek rozdziela te zdania na dwie odrębne klasy; istnienie zaś
takiego podziału może być racją za przyjęciem dualizmu kartezjańskiego. Wittgenstein zaś
polemizuje ze zdroworozsądkową i filozoficzną teorią znaczenia takich zdań.
Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, tylko ja wiem, czy raporty w pierwszej osobie są
prawdziwe, i tylko ja bezpośrednio znam treści psychiczne, z których te raporty mają zdawać
sprawę. Raportów w pierwszej osobie nie można korygować. Inaczej rzecz się ma z raportami
w trzeciej osobie
Nikt nie zna bezpośrednio treści psychicznych innej osoby, a więc nikt
poza opisywaną w raporcie osobą nie może być pewien, czy opis zawarty w raporcie jest
adekwatny. Oto tradycyjna, filozoficzna interpretacja tego zjawiska. Powiada się, że
obserwując inne osoby, jedynie przypisuję im pewne stany psychiczne itp., natomiast
obserwując samego siebie, mogę stwierdzić z całą pewnością, że wiem, jakie mam stany
psychiczne itp., ponieważ bezpośrednio je znam i one mi przysługują. O innych mówię
pośrednio przez analogię do siebie samego, znając siebie bezpośrednio. Dlatego też podstawą
raportu w pierwszej osobie jest introspekcja, natomiast raportu w trzeciej osobie – obserwacja
zachowania.
Istnienie introspekcyjnej, pewnej wiedzy o własnych stanach psychicznych, a jednocześnie
niepewnej, empirycznej wiedzy o stanach psychicznych innych ludzi jest argumentem za
słusznością dualizmu kartezjańskiego: duszę dusza zna bezpośrednio, istnienia duszy w ciele
5
Przeciwko tezie, że zasada „nie można czytać w umysłach innych ludzi” jest zdroworozsądkowa, świadczy
fakt, iż ludzie najczęściej „czytają w umysłach innych”, nie zauważając bynajmniej wskazanej wyżej różnicy, co
prowadzi do notorycznych zaburzeń komunikacji. Zadaniem psychoterapeutów jest często uświadomienie, że
taka różnica w ogóle istnieje. Por. Richard Bandler, John Grinder,
The Structure of Magic I. A Book about
Language and Therapy
, Science and Behavior Books, Palo Alto 1975, s. 104.
 innego można się tylko domyślać. Wskazany jednak podział nie jest, oczywiście, jedynie
charakterystyczny dla dualizmu Kartezjusza. Może prowadzić też do innych rozwiązań i
trudności, np. problemu istnienia umysłów innych ludzi w empiryzmie lub do solipsyzmu.
Wittgenstein nadaje tradycyjnej epistemologicznej tezie wymiar semantyczn
Zamiast
mówić o bezpośredniej znajomości stanów psychicznych, mówi o znaczeniu wyrażeń
psychologicznych. Powyższa teoria wówczas brzmi tak
(1) Znaczeniami wyrażeń psychologicznych są pewne świadome przeżycia.
(2) W raportach w pierwszej osobie znaczenia wyrażeń psychologicznych znane są
bezpośrednio przez introspekcję.
(3) W raportach w trzeciej osobie znaczenia wyrażeń psychologicznych znane są
pośrednio przez obserwację, przez analogię do samego siebie.
Wittgenstein podważa wszystkie te tezy: najpierw pokazuje, że (2) jest nie do utrzymania,
gdyż prowadzi do przyjęcia absurdalnej tezy o języku prywatnym; następnie podważa (3),
gdyż jeśli nie ma analogii, to i teza jest nie do utrzymania. Jeśli zaś uda mu się podważyć te
tezy, to znika argument na rzecz dualizmu.
3. Język prywatny i ekspresyjna teoria znaczenia
Zacznijmy od krótkiej rekonstrukcji argumentu przeciwko istnieniu języka prywatnego.
Należy podkreślić, że Wittgensteinowi nie chodzi o możliwość istnienia takiego języka.
Przecież bardzo łatwo sobie wyobrazić, że stworzyłem własny język na określenie rozmaitych
przeżyć psychicznych, ale nie podzieliłem się definicjami z innymi; jest to więc język na mój
własny użytek: „Można by więc wyobrazić sobie ludzi mówiących tylko monologami [...] Nie
o to mi jednak chodzi. Wyrazy takiego języka miałyby odnosić się do czegoś, o czym
wiedzieć może tylko mówiący; do jego bezpośrednich prywatnych doznań. Inna osoba nie
mogłaby więc tego języka rozumieć” (§ 243)
Chodzi więc o język, którego inna osoba
zasadniczo nie
może zrozumieć
, ponieważ odnosi się on do czysto prywatnych,
subiektywnych doznań. Zgodnie z tradycyjnym poglądem jednak wszystkie raporty w
pierwszej osobie formułowane są właśnie w takim prywatnym języku, bo tylko podmiot
doznań ma bezpośredni dostęp do owych doznań.
Argument Wittgensteina można podzielić na dwa kroki
Najpierw pokazuje, że potoczny
język wcale nie funkcjonuje tak, jak opisywany język prywatny. Następnie twierdzi, że
zasady nadawania znaczenia wyrażeniom języka prywatnego są niezgodne z ogólnymi
zasadami sensownego użycia wyrażeń.
Język potoczny wcale nie zawiera wyrażeń, których znaczenia definiuje się przez wskazanie
na czysto prywatne doznania („żuki w pudełkach”, § 293). Odnosi się on do doznań, lecz ich
nie
opisuje
, lecz
zastępuje
(§ 244). Słowo „ból” nie jest opisem, lecz wyrazem bólu (§ 245).
Nie trzeba więc wiedzieć, że czuje się ból, aby sensownie używać słowa „ból”. Co więcej,
Wittgenstein twierdzi, że nawet wiedzieć
nie można
, że się ból czuje, bo znaczy to tylko, że
ból się czuje (§ 245). Dlaczego Wittgenstein tak twierdzi? Otóż dlatego, że jego zdaniem
kiedy ktoś powie, iż coś wie, to zawsze można spytać, skąd to wie (innymi słowy, wiedzieć
coś można tylko wtedy, gdy się ma uzasadnienie; na pytanie o uzasadnienie jest sensowna
odpowiedź). Gdy ktoś mnie spyta, skąd wiem, że mnie boli, to uznam to za głupie pytanie.
Odpowiem co najwyżej: bo mnie boli. Takich twierdzeń się nie uzasadnia przez odwołanie do
dalszych racji.
6
Ernst Tugendhat,
Selbstbewußstein und Selbstbestimmung. Sprachanalytische Interpretationen
, Suhrkamp,
1979, s. 113.
7
Modyfikuję tu nieco analizę ter Harka. Por Michel ter Hark,
Beyond the inner and the outer: Wittgenstein’s
philosophy of psychology
, Synthèse Library, Kluwer Academic Publishers 1990, s. 120.
8
Przekład poprawiony zgodnie z oryginałem.
9
Moja interpretacja opiera się na analizie Tugendhata, dz. cyt., s. 98 i nn.
    Paradygmatycznym przykładem u Wittgensteina jest ból. Weźmy jednak predykat
epistemiczny, np. „postrzegać”. Czy można sensownie zapytać, skąd wiem, że postrzegam
książkę przed sobą? Jaka miałaby być odpowiedź na takie pytanie? Zdanie „postrzegam
książkę przed sobą” nie wymaga dalszego uzasadnienia (które
notabene
prowadziłoby do
regresu w nieskończoność — skąd wiem, że wiem, że postrzegam? itd.). Może być ono
natomiast uzasadnieniem dla zdania „Przede mną jest książka” (Dlaczego? Bo postrzegam
książkę przed sobą).
Przejdźmy do drugiego kroku argumentacji. Dlaczego jednak nie można by stworzyć nowego
języka prywatnego? Dlaczego np. nie można by stworzyć języka fenomenalistycznego do
opisu subiektywnych doznań? Ponieważ nikt nie mógłby się takim językiem porozumiewać (§
257); nie byłoby wiadomo, co słowa znaczą. Nie ma żadnego kryterium poprawnego użycia
wyrażeń (§ 258), bo definicja ostensywna, która wskazuje prywatne doznanie, nie jest
efektywną definicją językową.
Tak, w telegraficznym skrócie, wygląda argumentacja Wittgensteina. Oznacza to, że trzeba
odrzucić (2). Wittgenstein, na podstawie argumentu z braku uzasadnień dla zdań typu „Boli
mnie nos”, nakłania nas, by przyjąć (4):
(4) W raportach w pierwszej osobie znaczenia wyrażeń psychologicznych wyrażają
doznania psychiczne.
Znaczenia wyrażeń psychologicznych języka potocznego nie są więc definiowane przez
wskazanie czysto prywatnych doznań; wyrażenia te raczej zastępują pewne doznania, a ściślej
mówiąc – są ich wyrazem. Innymi słowy, Wittgenstein twierdzi, że psychologiczne wyrażenia
języka potocznego nie opisują doznań czysto prywatnych, lecz wyrażają doznania, co
oznacza, że te doznania nie są czysto prywatne. Logiczny status okrzyku „au” jest identyczny,
jak zdania „Boli mnie głowa”: tu nie ma miejsca na uzasadnienia.
Prowadzi to jednak do bardzo nieintuicyjnych konsekwencji. Zdanie „Postrzegam książkę
przed sobą” należy traktować – prawdopodobnie – jako pozbawione wartości logicznej.
Czemu? Przecież i ja sam, i obserwator zewnętrzny może dobrze stwierdzić, czy postrzegam,
czy nie (jeśli książki przede mną nie ma, a wygłaszam takie zdanie z przekonaniem, to i tak
zdanie pozostaje fałszywe). Nikt nie może mówić, że wygłaszam zdanie fałszywe, kiedy
powiem „Śniło mi się, że jestem kwadratowym kołem” (nawet jeśli mi się to nie śniło). Brak
możliwości weryfikacji twierdzeń czy też określenia ich wartości logicznej nie powinien
przecież automatycznie rozstrzygać kwestii, czy przysługuje im taka wartość, czy nie.
Co więcej, zdaje się, iż fakt, że nie wymagamy dalszych racji uzasadniających dla zdań typu
„Boli mnie noga”, „Wierci mnie w nosie” czy „Śnił mi się premier wyganiający
chłoporobotników z mojego pokoju hotelowego”, wcale nie rozstrzyga, że te zdania wcale
uzasadnień nie mają. Po prostu rozmówca, o ile jest kompetentnym użytkownikiem języka,
wie, kiedy używa się tych zdań i że uzasadnieniem jest odpowiednio fakt, że noga boli, że
wierci w nosie, czy że ktoś miał dziwny sen przedwyborczy. Nie musi więc pytać i nigdy nie
pyta. Ale są wyjątki. Małe dzieci mogą spytać poważnie: „Skąd wiesz, że cię kręci w nosie?”.
Warto zauważyć, że podobne problemy z raportami w pierwszej osobie mieli inni filozofowie
języka potocznego. I tak Gilbert Ryle obstawał przy bardzo podobnej teorii, zwalczając przy
tym – tak samo jak Wittgenstein i Austin – teorię danych zmysłowych
[...] od początku było błędne przeciwstawianie intersubiektywnych przedmiotów
czyjejkolwiek obserwacji, jak drozdy i sery, domniemanym osobliwym przedmiotom
mojej własnej uprzywilejowanej obserwacji, mianowicie moim doznaniom; doznania
bowiem nie są w ogóle przedmiotami obserwacji.
Zdania w pierwszej osobie są stwierdzeniami (
awovals
), nie zaś raportami obserwacyjnymi.
Austin z kolei dostrzegł, że czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej mogą wyrażać
10
Gilbert Ryle,
Czym jest umysł
, przeł. Witold Marciszewski, PWN, Warszawa 1970, s. 332. Krytyka
fenomenalizmu i danych zmysłowych znajduje się na str. 335-371.
 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pies-bambi.htw.pl
  • Odnośniki
    Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.
    Marek Hłasko - Najswietsze slowa naszego zycia, inne, Marek Hlasko - Najswietsze slowa naszego zycia
    Marcin Glicz - Prawo międzynarodowe prywatne, Prawo prywatne międzynarodowe
    Marek Hłasko - Miesiąc Matki Boskiej, inne, Marek Hlasko - Miesiac Matki Boskiej
    Maurycy Mann - Zywot Lazika Z Tormesu, inne, Maurycy Mann - Zywot Lazika Z Tormesu
    Marek Hłasko - Ósmy dzień, inne, Marek Hlasko - Osmy dzien
    Marek Hłasko - Pierwszy krok, inne, Marek Hlasko - Pierwszy krok
    Martin Andersen - Nexo - Matka, inne, Martin Andersen - Nexo - Matka
    Marek Hłasko - List, inne, Marek Hlasko - List
    Marek Hłasko - Najświętsze, inne, Marek Hlasko - Najswietsze
    Marek Hłasko - Namiętności, inne, Marek Hlasko - Namietnosci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  • Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.

    Designed By Royalty-Free.Org