 |
   |
|
 |
Marcin Miłkowski- Dlaczego Wittgenstein nie był dualistą, FILOZOFIA, inne
|
aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Dlaczego Wittgenstein nie był dualistą? Marcin Miłkowski Zanim odpowiem na postawione w tytule pytanie, należy je doprecyzować i wyjaśnić kilka założeń. W istocie pytanie, które sobie stawiam, brzmi: „Dlaczego późny Wittgenstein nie był kartezjańskim dualistą w filozofii umysłu?”. Założeniem tego pytania jest teza, że późny Wittgenstein nie był w rzeczy samej kartezjańskim dualistą Tymczasem — zgodnie z obiegowym rozumieniem filozofii języka potocznego — filozofia taka sprowadza się do filologicznych rozważań na temat zastanych w języku naturalnym znaczeń i struktur gramatycznych. Jeżeli uznamy, że język naturalny zawiera takie wyrażenia, jak „dusza”, „jaźń”, „świadomość”, „oko umysłu”, „spojrzeć w głąb siebie” itd., to należy się spodziewać, iż filologiczna filozofia wyjaśni lub opisze stojącą u podstaw użycia tych wyrażeń teorię. Zdaje się zaś, że jest nią właśnie kartezjański dualizm. Jakże więc to, czyżby Wittgenstein we własnej twórczości sprzeniewierzał się założeniom swej metody? Jeśli wizja filozofii języka potocznego jako filologicznej rekonstrukcji poglądów zawartych w języku naturalnym jest słuszna, to dlaczego Gilbert Ryle prowadzi kampanię na rzecz behawioryzmu logicznego? Skąd biorą się rozbieżności między filozoficznym rezultatami a zdrowym rozsądkiem? A jeśli owe filozoficzne rezultaty nie są i nie muszą być zgodne ze zdrowym rozsądkiem, to w jaki sposób uzasadnia się ich ważność? 1. Opis, wyjaśnienie i zdrowy rozsądek Późny Wittgenstein podkreślał, że filozofia ma dostarczać jedynie opisy faktycznego użycia języka, nie zaś je uzasadniać czy też krytykować (§ 124) Jeśli filozof odnajdzie sprzeczności w języku potocznym, ma jedynie przejrzyście je opisać (§ 125), nie zaś rozwiązywać owe sprzeczności. Dać opis to nie wyjaśnić jakieś zjawisko, podkreśla (§ 126). Filozofia zatem nie wyjaśnia zjawisk. Unikanie wyjaśnień można rozumieć dwojako. Z jednej strony, można twierdzić, że filozofia Wittgensteina jest czysto opisowa, a w związku z tym nie zawiera żadnej teorii na jakikolwiek tema Znaczyłoby to, iż Wittgenstein nie może być ani dualistą kartezjańskim, ani behawiorystą, ani przedstawicielem teorii identyczności itd., gdyż wszystkie te określenia wskazują na pewną teorię , która wyjaśnia , czym są zjawiska psychiczne. Tego rodzaju odpowiedź można by więc dać na postawione w tytule pytanie. Z drugiej strony, wyjaśnienie może być niepotrzebne, gdy mamy opis: „Skoro wszystko leży jak na dłoni, to nie ma czego wyjaśniać” (§ 126). Opisuje przy tym Wittgenstein faktyczny sposób użycia języka; nie wyjaśnia jednak, czym są zjawiska psychiczne, bo to, co go * Autor jest w roku 2002 stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. 1 Przeciwnego zdania jest Ian Hacking, por. tegoż „Wittgenstein the Psychologist”, New York Review of Books , 29, 5, 1982, s. 42, 44. Zasadniczym jednak argumentem za tezą, iż Wittgenstein jest kartezjańskim dualistą jest wg Hackinga to, że autor Dociekań filozoficznych nie uznaje metod nauk przyrodniczych za poprawne i przydatne w psychologii. Wydaje się jednak, że Hacking (1) myli wyjaśnienia pojęciowe Wittgensteina, które nie mają zaiste podstaw w metodach nauk przyrodniczych, z jego ujęciem psychologii; (2) nawet jeśli można uznać, że Wittgenstein przypisuje psychologii inną metodologię niż fizyce, to nie świadczy to bynajmniej o dualizmie. Nawet „zatwardziali” materialiści w typie Churchlanda nie proponują, żeby psychologią zajmowali się po prostu fizycy. Wówczas po prostu wystarczyłoby zlikwidować wydziały psychologii jako zbędne. Por. także Joachim Schulte, Experience & Expression. Wittgenstein’s Philosophy of Psychology , Clarendon Press, Oxford 1995, s. 161. 2 Poprzedzone znakiem paragrafu liczby odnoszą się odpowiedniego fragmentu Dociekań filozoficznych Ludwiga Wittgensteina, przeł. Bogusław Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000 (wydanie 2.). 3 Malcolm Budd, „Wittgenstein, Ludwig” w: Samuel Guttenplan (red.), A Companion to the Philosophy of Mind , s. 617. Por. także Ludwig Wittgenstein, Niebieski i brązowy zeszyt , przeł. Adam Lipszyc i Łukasz Sommer, Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1998, s. 192. interesuje, jest już przejrzyste. Znajdziemy więc np. opis użycia wyrażenia „ból”, lecz nie wyjaśnienie, na czym polega to zjawisko (np. w kategoriach teorii neurofizjologicznych). A więc albo Wittgenstein tylko opisuje, a nauka dopiero wyjaśnia; albo opisuje, bo nauka nie ma nic tu do wyjaśnienia. Wydaje się, że rozróżnienie opis-wyjaśnienie odpowiada dosyć ściśle metodologicznym różnicom między opisową filozofią a wyjaśniającą nauką. Podczas gdy autonomiczna względem nauki filozofia zajmuje się pojęciami, wyjaśniająca nauka podaje prawa wyjaśniające empiryczne zjawiska. Jeśli taki był w istocie pogląd Wittgensteina, to jego rozważania na temat pojęć psychologicznych i języka potocznego, który owe zjawiska opisuje, nie mogą zawierać teorii w sensie naukowym. Problem polega jednak na tym, że dualizm kartezjański niekoniecznie jest teorią naukową: jakież prawa naukowe ma zawierać? Jest to więc raczej pewna propozycja pojęciowa; pewna teza metafizyczna. Takiego rodzaju tezy czysto opisowe filozofia Wittgensteina mogłaby zawierać, ale nie zawiera. Nie jest to jednak całkowity przypadek i wiąże się z charakterystyczną metodą krytyki i rozstrzygania sporów filozoficznych, jaką Wittgenstein stosuje. Drugi problem, jaki się tu wyłania, to oczywiście trudność rozgraniczenia rozstrzygnięć czysto pojęciowych (apriorycznych) od empirycznych (aposteriorycznych, obserwacyjnych); jeśli podział taki nie daje się utrzymać, to cała analiza faktycznego użycia języka jest bezużyteczna, nie ujawnia bowiem wcale prawd pojęciowych i uniwersalnych apriorycznych struktur. Do tej sprawy wrócę pod koniec artykułu. Zastanówmy się, na ile opis pojęciowy może wykluczać pewne teorie – lub ściślej mówiąc tezy – filozoficzno-metafizyczne. Jasne jest, że intencją Wittgensteina jest walka z tezami filozoficznymi, które wyrastają z błędnego ujęcia porządku pojęciowego; taką tezą może być teza dualizmu. Dualizm kartezjański (np. w postaci idealistycznego solipsyzmu) może być więc skrytykowany, jeśli wyjaśnia zjawisko błędnie opisane. Można także krytykować pewne filozoficzne wyjaśnienia jako niezasadne oraz inne tezy, które mają stanowić rację do przyjęcia tezy dualistycznej. Jakie są zasady tej krytyki u Wittgensteina? Opisywany przez późnego Wittgensteina język jest językiem potocznym – niemieckim lub angielskim (z rzadka zdarzają się przykłady w innych językach). Jednak analizy języka potocznego nie są rekonstrukcją poglądów zdroworozsądkowych: Nie ma zdroworozsądkowych odpowiedzi na problemy filozoficzne. Zdrowy rozsądek można obronić przed atakami filozofów jedynie rozwiązując ich zagadki, tzn. lecząc ich z pokusy atakowania zdrowego rozsądku. Filozof nie jest człowiekiem, któremu zmysły odmówiły posłuszeństwa, człowiekiem, który nie widzi tego, co widzą inni; ani też nie jest tak, że filozof protestuje przeciw zdrowemu rozsądkowi w taki sam sposób, w jaki naukowiec nie zgadza się z prymitywnymi poglądami człowieka z ulicy. Innymi słowy, jego niezgoda nie opiera się na subtelniejszej wiedzy o faktac Zamiast, jak Moore, rekonstruować poglądy zdrowego rozsądku, Wittgenstein ma pokazać, że tezy filozoficzne – takie jak np. dualizm kartezjański – są odpowiedziami na zagadki, które filozofowie sami sobie zadali, błędnie dobierając narzędzia pojęciowe. Właśnie do tego terapeutycznego celu służy cały arsenał przykładów, które mają usunąć intuicyjne przekonanie filozofów do pewnych niezgodnych ze zdrowym rozsądkiem tez. Przykłady – często wykoncypowane i fikcyjne – spełniają bardzo istotną rolę w filozofii języka potocznego. Mają mianowicie doprowadzić do wyraźnego uświadomienia sobie intuicji przez czytelnika. Nie są oparte na introspekcyjnej metodzie, jak twierdzą niektórzy, lecz są pewnymi przepisami, jak należy sobie to lub owo wyobrazić i opisać. Owe wyobrażenia i opisy przejrzyście mają uświadamiać pewne założenia. Przykład więc odwołuje się do intuicji. Wyrażenie „intuicja” w analizie języka potocznego można rozumieć dwojako. Z jednej strony, spotkać się można z dyskusjami, w których uczestnicy mówią, że ich intuicje są 4 Ludwig Wittgenstein, Niebieski i brązowy zeszyt , dz. cyt., s. 102. takie lub siakie, w przeciwieństwie do intuicji przedmówcy. Z drugiej zaś strony istnieje pewien sens wyrażenia „intuicja językowa”, który odpowiada lepiej intencjom Wittgensteina: „przekonanie podzielane przez wszystkie i tylko te osoby, które mówią danym językiem, bez którego nie mówiłyby tym językiem poprawnie”. Wyróżnienie jednak takich intuicji i oddzielenie ich od mniemań czy też mętnych wyobrażeń wcale nie jest proste. Jeśli przyjmiemy, że przykłady tylko tworzą pewne mniemania, to analiza języka potocznego tak czy siak sprowadzi się do obrony zdrowego rozsądku jego własnymi siłami; jeśli jednak pełnią istotniejszą rolę, uświadamiając intuicje, to będą niezbędnymi środkami w walce z błędnymi tezami filozoficznymi. Owe błędne tezy nie biorą się jednak znikąd. Płyną z niewłaściwego zrozumienia języka potocznego, z przywiązania do gramatyki powierzchniowej. I tak w analizach zdań „Mam zamiar”, mających taką samą gramatykę powierzchniową, jak zdania „Mam 12 złotych”, nie należy szukać głębokich podobieństw. Podobnie inaczej należy analizować zdanie „Kret ma czarne futro” od zdania „Obraz Kandinsky’ego ma nieprzemijającą wartość”. Zamęt metafizyczny płynie z powierzchownego i uproszczonego poglądu na język, czasem na tyle powierzchownego, że nie w pełni uświadomionego. Celem Wittgensteina jest więc krytyka błędnych tez i uwyraźnienie realnej struktury języka potocznego. 2. Zdroworozsądkowa teoria znaczenia wyrażeń psychologicznych Przez „wyrażenia psychologiczne” rozumiem tu wyrażenia odnoszące się do zdarzeń mentalnych lub psychicznych takie jak „doznania”, „uczucia”, „myśli”, „przekonania”, „powidok”, „przekonanie, że” itd. Takie wyrażenia występują w zdaniach. Przypisuje się w nich pewne stany lub zdarzenia psychiczne podmiotom. Jeśli sam mówię, że np. zimno mi w stopy, to sam przypisuję sobie pewne stany mentalne. Takie zdania nazywam „raportami w pierwszej osobie”. Należą tu takie zdania, jak „Śniło mi się, że Antonio Banderas całował mnie po rękach.”, „Mam ochotę coś przegryźć.”, „Naprawdę cię kocham.”, „Nie lubię bryndzy”. Jeśli natomiast powiem, że takie zdania opisują przekonania innej ode mnie osoby, to wypowiem raport w trzeciej osobie, np. „Agnieszce śniło się, że Antonio Banderas całował ją po rękach”. Zdrowy rozsądek rozdziela te zdania na dwie odrębne klasy; istnienie zaś takiego podziału może być racją za przyjęciem dualizmu kartezjańskiego. Wittgenstein zaś polemizuje ze zdroworozsądkową i filozoficzną teorią znaczenia takich zdań. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, tylko ja wiem, czy raporty w pierwszej osobie są prawdziwe, i tylko ja bezpośrednio znam treści psychiczne, z których te raporty mają zdawać sprawę. Raportów w pierwszej osobie nie można korygować. Inaczej rzecz się ma z raportami w trzeciej osobie Nikt nie zna bezpośrednio treści psychicznych innej osoby, a więc nikt poza opisywaną w raporcie osobą nie może być pewien, czy opis zawarty w raporcie jest adekwatny. Oto tradycyjna, filozoficzna interpretacja tego zjawiska. Powiada się, że obserwując inne osoby, jedynie przypisuję im pewne stany psychiczne itp., natomiast obserwując samego siebie, mogę stwierdzić z całą pewnością, że wiem, jakie mam stany psychiczne itp., ponieważ bezpośrednio je znam i one mi przysługują. O innych mówię pośrednio przez analogię do siebie samego, znając siebie bezpośrednio. Dlatego też podstawą raportu w pierwszej osobie jest introspekcja, natomiast raportu w trzeciej osobie – obserwacja zachowania. Istnienie introspekcyjnej, pewnej wiedzy o własnych stanach psychicznych, a jednocześnie niepewnej, empirycznej wiedzy o stanach psychicznych innych ludzi jest argumentem za słusznością dualizmu kartezjańskiego: duszę dusza zna bezpośrednio, istnienia duszy w ciele 5 Przeciwko tezie, że zasada „nie można czytać w umysłach innych ludzi” jest zdroworozsądkowa, świadczy fakt, iż ludzie najczęściej „czytają w umysłach innych”, nie zauważając bynajmniej wskazanej wyżej różnicy, co prowadzi do notorycznych zaburzeń komunikacji. Zadaniem psychoterapeutów jest często uświadomienie, że taka różnica w ogóle istnieje. Por. Richard Bandler, John Grinder, The Structure of Magic I. A Book about Language and Therapy , Science and Behavior Books, Palo Alto 1975, s. 104. innego można się tylko domyślać. Wskazany jednak podział nie jest, oczywiście, jedynie charakterystyczny dla dualizmu Kartezjusza. Może prowadzić też do innych rozwiązań i trudności, np. problemu istnienia umysłów innych ludzi w empiryzmie lub do solipsyzmu. Wittgenstein nadaje tradycyjnej epistemologicznej tezie wymiar semantyczn Zamiast mówić o bezpośredniej znajomości stanów psychicznych, mówi o znaczeniu wyrażeń psychologicznych. Powyższa teoria wówczas brzmi tak (1) Znaczeniami wyrażeń psychologicznych są pewne świadome przeżycia. (2) W raportach w pierwszej osobie znaczenia wyrażeń psychologicznych znane są bezpośrednio przez introspekcję. (3) W raportach w trzeciej osobie znaczenia wyrażeń psychologicznych znane są pośrednio przez obserwację, przez analogię do samego siebie. Wittgenstein podważa wszystkie te tezy: najpierw pokazuje, że (2) jest nie do utrzymania, gdyż prowadzi do przyjęcia absurdalnej tezy o języku prywatnym; następnie podważa (3), gdyż jeśli nie ma analogii, to i teza jest nie do utrzymania. Jeśli zaś uda mu się podważyć te tezy, to znika argument na rzecz dualizmu. 3. Język prywatny i ekspresyjna teoria znaczenia Zacznijmy od krótkiej rekonstrukcji argumentu przeciwko istnieniu języka prywatnego. Należy podkreślić, że Wittgensteinowi nie chodzi o możliwość istnienia takiego języka. Przecież bardzo łatwo sobie wyobrazić, że stworzyłem własny język na określenie rozmaitych przeżyć psychicznych, ale nie podzieliłem się definicjami z innymi; jest to więc język na mój własny użytek: „Można by więc wyobrazić sobie ludzi mówiących tylko monologami [...] Nie o to mi jednak chodzi. Wyrazy takiego języka miałyby odnosić się do czegoś, o czym wiedzieć może tylko mówiący; do jego bezpośrednich prywatnych doznań. Inna osoba nie mogłaby więc tego języka rozumieć” (§ 243) Chodzi więc o język, którego inna osoba zasadniczo nie może zrozumieć , ponieważ odnosi się on do czysto prywatnych, subiektywnych doznań. Zgodnie z tradycyjnym poglądem jednak wszystkie raporty w pierwszej osobie formułowane są właśnie w takim prywatnym języku, bo tylko podmiot doznań ma bezpośredni dostęp do owych doznań. Argument Wittgensteina można podzielić na dwa kroki Najpierw pokazuje, że potoczny język wcale nie funkcjonuje tak, jak opisywany język prywatny. Następnie twierdzi, że zasady nadawania znaczenia wyrażeniom języka prywatnego są niezgodne z ogólnymi zasadami sensownego użycia wyrażeń. Język potoczny wcale nie zawiera wyrażeń, których znaczenia definiuje się przez wskazanie na czysto prywatne doznania („żuki w pudełkach”, § 293). Odnosi się on do doznań, lecz ich nie opisuje , lecz zastępuje (§ 244). Słowo „ból” nie jest opisem, lecz wyrazem bólu (§ 245). Nie trzeba więc wiedzieć, że czuje się ból, aby sensownie używać słowa „ból”. Co więcej, Wittgenstein twierdzi, że nawet wiedzieć nie można , że się ból czuje, bo znaczy to tylko, że ból się czuje (§ 245). Dlaczego Wittgenstein tak twierdzi? Otóż dlatego, że jego zdaniem kiedy ktoś powie, iż coś wie, to zawsze można spytać, skąd to wie (innymi słowy, wiedzieć coś można tylko wtedy, gdy się ma uzasadnienie; na pytanie o uzasadnienie jest sensowna odpowiedź). Gdy ktoś mnie spyta, skąd wiem, że mnie boli, to uznam to za głupie pytanie. Odpowiem co najwyżej: bo mnie boli. Takich twierdzeń się nie uzasadnia przez odwołanie do dalszych racji. 6 Ernst Tugendhat, Selbstbewußstein und Selbstbestimmung. Sprachanalytische Interpretationen , Suhrkamp, 1979, s. 113. 7 Modyfikuję tu nieco analizę ter Harka. Por Michel ter Hark, Beyond the inner and the outer: Wittgenstein’s philosophy of psychology , Synthèse Library, Kluwer Academic Publishers 1990, s. 120. 8 Przekład poprawiony zgodnie z oryginałem. 9 Moja interpretacja opiera się na analizie Tugendhata, dz. cyt., s. 98 i nn. Paradygmatycznym przykładem u Wittgensteina jest ból. Weźmy jednak predykat epistemiczny, np. „postrzegać”. Czy można sensownie zapytać, skąd wiem, że postrzegam książkę przed sobą? Jaka miałaby być odpowiedź na takie pytanie? Zdanie „postrzegam książkę przed sobą” nie wymaga dalszego uzasadnienia (które notabene prowadziłoby do regresu w nieskończoność — skąd wiem, że wiem, że postrzegam? itd.). Może być ono natomiast uzasadnieniem dla zdania „Przede mną jest książka” (Dlaczego? Bo postrzegam książkę przed sobą). Przejdźmy do drugiego kroku argumentacji. Dlaczego jednak nie można by stworzyć nowego języka prywatnego? Dlaczego np. nie można by stworzyć języka fenomenalistycznego do opisu subiektywnych doznań? Ponieważ nikt nie mógłby się takim językiem porozumiewać (§ 257); nie byłoby wiadomo, co słowa znaczą. Nie ma żadnego kryterium poprawnego użycia wyrażeń (§ 258), bo definicja ostensywna, która wskazuje prywatne doznanie, nie jest efektywną definicją językową. Tak, w telegraficznym skrócie, wygląda argumentacja Wittgensteina. Oznacza to, że trzeba odrzucić (2). Wittgenstein, na podstawie argumentu z braku uzasadnień dla zdań typu „Boli mnie nos”, nakłania nas, by przyjąć (4): (4) W raportach w pierwszej osobie znaczenia wyrażeń psychologicznych wyrażają doznania psychiczne. Znaczenia wyrażeń psychologicznych języka potocznego nie są więc definiowane przez wskazanie czysto prywatnych doznań; wyrażenia te raczej zastępują pewne doznania, a ściślej mówiąc – są ich wyrazem. Innymi słowy, Wittgenstein twierdzi, że psychologiczne wyrażenia języka potocznego nie opisują doznań czysto prywatnych, lecz wyrażają doznania, co oznacza, że te doznania nie są czysto prywatne. Logiczny status okrzyku „au” jest identyczny, jak zdania „Boli mnie głowa”: tu nie ma miejsca na uzasadnienia. Prowadzi to jednak do bardzo nieintuicyjnych konsekwencji. Zdanie „Postrzegam książkę przed sobą” należy traktować – prawdopodobnie – jako pozbawione wartości logicznej. Czemu? Przecież i ja sam, i obserwator zewnętrzny może dobrze stwierdzić, czy postrzegam, czy nie (jeśli książki przede mną nie ma, a wygłaszam takie zdanie z przekonaniem, to i tak zdanie pozostaje fałszywe). Nikt nie może mówić, że wygłaszam zdanie fałszywe, kiedy powiem „Śniło mi się, że jestem kwadratowym kołem” (nawet jeśli mi się to nie śniło). Brak możliwości weryfikacji twierdzeń czy też określenia ich wartości logicznej nie powinien przecież automatycznie rozstrzygać kwestii, czy przysługuje im taka wartość, czy nie. Co więcej, zdaje się, iż fakt, że nie wymagamy dalszych racji uzasadniających dla zdań typu „Boli mnie noga”, „Wierci mnie w nosie” czy „Śnił mi się premier wyganiający chłoporobotników z mojego pokoju hotelowego”, wcale nie rozstrzyga, że te zdania wcale uzasadnień nie mają. Po prostu rozmówca, o ile jest kompetentnym użytkownikiem języka, wie, kiedy używa się tych zdań i że uzasadnieniem jest odpowiednio fakt, że noga boli, że wierci w nosie, czy że ktoś miał dziwny sen przedwyborczy. Nie musi więc pytać i nigdy nie pyta. Ale są wyjątki. Małe dzieci mogą spytać poważnie: „Skąd wiesz, że cię kręci w nosie?”. Warto zauważyć, że podobne problemy z raportami w pierwszej osobie mieli inni filozofowie języka potocznego. I tak Gilbert Ryle obstawał przy bardzo podobnej teorii, zwalczając przy tym – tak samo jak Wittgenstein i Austin – teorię danych zmysłowych [...] od początku było błędne przeciwstawianie intersubiektywnych przedmiotów czyjejkolwiek obserwacji, jak drozdy i sery, domniemanym osobliwym przedmiotom mojej własnej uprzywilejowanej obserwacji, mianowicie moim doznaniom; doznania bowiem nie są w ogóle przedmiotami obserwacji. Zdania w pierwszej osobie są stwierdzeniami ( awovals ), nie zaś raportami obserwacyjnymi. Austin z kolei dostrzegł, że czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej mogą wyrażać 10 Gilbert Ryle, Czym jest umysł , przeł. Witold Marciszewski, PWN, Warszawa 1970, s. 332. Krytyka fenomenalizmu i danych zmysłowych znajduje się na str. 335-371. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpies-bambi.htw.pl
|
|
 |
Odnośniki
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.Marek Hłasko - Najswietsze slowa naszego zycia, inne, Marek Hlasko - Najswietsze slowa naszego zyciaMarcin Glicz - Prawo międzynarodowe prywatne, Prawo prywatne międzynarodoweMarek Hłasko - Miesiąc Matki Boskiej, inne, Marek Hlasko - Miesiac Matki BoskiejMaurycy Mann - Zywot Lazika Z Tormesu, inne, Maurycy Mann - Zywot Lazika Z TormesuMarek Hłasko - Ósmy dzień, inne, Marek Hlasko - Osmy dzienMarek Hłasko - Pierwszy krok, inne, Marek Hlasko - Pierwszy krokMartin Andersen - Nexo - Matka, inne, Martin Andersen - Nexo - MatkaMarek Hłasko - List, inne, Marek Hlasko - ListMarek Hłasko - Najświętsze, inne, Marek Hlasko - NajswietszeMarek Hłasko - Namiętności, inne, Marek Hlasko - Namietnosci
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszkicerysunki.xlx.pl
|
|
|
 |
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.
|
|
|
|