Photo Rating Website
Strona początkowa Mateusz, Nowakowski, Bóg, Nauka
Martha Schroeder - Angels of mercy 02 - Wierni swym sercom, CZYTADEŁKA, mix ROMANSE 300 stron ów

aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Schroeder Martha
Wierni swym sercom
1
Lucinda Harrowby nerwowo wygładziła biały fartuch, założony
na szary, pielęgniarski kitel. Zastanawiała się, czego może od niej
chcieć przełożona pielęgniarek Szpitala Polowego Scutari.
Stanąwszy przed drzwiami biura panny Nightingale*, wzięła
głęboki oddech i nieśmiało zapukała.
Zawsze zdumiewał ją kontrast pomiędzy żelaznym charakterem
tej kobiety, a jej niepozorną powierzchownością. Florence
Nightingale, szczupła, szarooka, o ujmującym uśmiechu i
melodyjnym głosie, rządziła swoim oddziałem w prawdziwie
wojskowym stylu. Podziw i uwielbienie, jakimi Lucinda darzyła
szefową od pierwszego spotkania, z czasem jeszcze wzrosły, gdy
ich współpraca się zacieśniła.
- Jestem, siostro przełożona - powiedziała z szacunkiem. -
Wzywała mnie pani?
- Panno Harrowby. - Florence Nightingale nigdy nie zwracała się
do swoich pielęgniarek po imieniu. Zależało jej, aby czuły się jak
profesjonalistki i tak też je traktowała. - Wezwałam cię, gdyż w
mojej ocenie jesteś jedyną osobą zdolną wypełnić zadanie, które
zamierzam ci zlecić.
Lucinda poczuła przypływ dumy.
*Florence Nightingale (1820-1910), angielska pielęgniarka i
działaczka społeczna, twórczyni nowoczesnego pielęgniarstwa i
założycielka pierwszej szkoły pielęgniarek (przyp. tłum.).
1
-Tak, siostro przełożona.
- Wkrótce zawita do nas dżentelmen, który przybył z misją do
Turcji, wyposażony w rządowe upoważnienia do gromadzenia
funduszy. Pragnie ustalić, jakie są nasze potrzeby. - Na twarzy
panny Nightingale pojawił się ledwo dostrzegalny uśmiech. -
Mogłabym oczywiście powiedzieć mu, że potrzebujemy
wszystkiego, ale sądzę, iż stosowniej będzie oprowadzić go po
naszym szpitalu. Ma również rozmawiać z sir Stratfordem de
Redclyffe.
- Aha - Lucinda w lot pojęła, o czym mówiła jej przełożona. Sir
Stratford de Redclyffe, rezydujący w Konstantynopolu, był
brytyjskim ambasadorem w Imperium Osmańskim. W ciągu
wielu lat, spędzonych na placówce, wyrobił sobie ogromne
wpływy, lecz z zasady nie przyjmował do wiadomości faktu, iż
armia brytyjska może mieć jakiekolwiek potrzeby. Bowiem w
pojęciu sir Strat-forda wszystko, co brytyjskie, było doskonałe i
funkcjonowało bez zarzutu - nie wyłączając dostaw dla wojska.
- Otóż to - panna Nightingale znacząco skinęła głową. -Dlatego
pragnę, abyś pokazała naszemu dżentelmenowi szpital i umocniła
w nim przekonanie, że sir Stratford nie ma pełnego obrazu
sytuacji.
- Rozumiem. - Lucinda odpowiedziała uśmiechem.
- Na to właśnie liczyłam. - Miss Nightingale nie ukrywała
zadowolenia. Każdemu można by życzyć tak spolegliwych i
bystrych pracowników, jak Lucinda Harrowby. Catherine
Stanhope i Rose Cramer, bez reszty oddane pracy pielęgniarskiej,
były także jej podporą, lecz w sprawach, wymagających sprytu i
dyplomacji, młoda siostra była niezastąpiona.
- Kiedy można się spodziewać owego dżentelmena? -zapytała
Lucinda, przebiegając w myśli napięty plan zajęć.
- W tej chwili gości w ambasadzie i zostanie tu przy-
2
wieziony powozem sir Stratforda. - Panna Nightingale zerknęła
na swoją współpracownicę. - Sama wiesz, co znaczy dla lady de
Redclyffe podejmować przyjezdnego dżentelmena. Minie sporo
czasu, zanim biedak uwolni się od jej gościnności i będzie mógł
podjąć swoje obowiązki.
- Jestem gotowa w każdej chwili. - Lucinda ruszyła ku drzwiom,
lecz zatrzymała się w progu. - Czy mogę spytać, jak on się
nazywa? Na wypadek, gdybym napotkała naszego gościa,
szukającego pani biura.
We wrzącym ulu, jakim był szpital, niełatwo było odnaleźć
maleńką klitkę, która dumnie mieniła się biurem przełożonej
pielęgniarek.
- Bancroft - rzuciła Florence, która zdążyła już powrócić do swoich
papierów.
Lucinda poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy.
- Jeffrey Bancroft? - wykrztusiła.
Szefowa nie raczyła obdarzyć jej spojrzeniem.
- Tak, zdaje się, że tak właśnie ma na imię. Czyżbyś go znała,
panno Harrowby?
- Tak - Lucinda błyskawicznie odzyskała kontrolę nad sobą. -
Spotkaliśmy się kiedyś.
- W takim razie powinnaś mieć ułatwione zadanie. Lucinda była
zgoła przeciwnego zdania, lecz bez słowa
opuściła biuro. Spotkali się, to zbyt łagodnie powiedziane. Raczej
starli się ze sobą! Usiłowała go oczarować, zarzuciła na niego sieci,
a on z miejsca przejrzał jej zamiary. Wzdrygnęła się na samo
wspomnienie tamtych chwil. Wyszła ze szpitala, drżąc od
grudniowego chłodu w jasnych promieniach tureckiego słońca.
Nie kto inny, jak Jeffrey Bancroft sprawił, że Lucinda dołączyła do
zespołu trzydziestu ośmiu dzielnych dziewczyn Florence
Nightingale. Jej jedynym doświadczeniem pielęgniarskim były
9
zwykłe domowe kuracje i opieka nad ciocią - hipochondryczką.
Zaiste, kwalifikacje bardzo przydatne do zajmowania się rannymi
żołnierzami!
Lucinda potarła zmarznięte dłonie, przechadzając się po
ceglanym podwórca Były to nieliczne chwile, kiedy mogła cieszyć
się słońcem i powietrzem. Jednakże myśl o Jeffreyu Bancrofcie
mąciła jej dobry nastrój. Dlaczego, na Boga, spośród wszystkich
zdolnych, bogatych i ustosunkowanych mężczyzn w Anglii
właśnie jego wyznaczono do misji na Krymie? Doniesienia Johnna
Russella, korespondenta
Timesa,
wstrząsnęły Brytyjczykami,
którzy po raz pierwszy mogli przeczytać o wojennej gehennie
wojsk Jej Królewskiej Mości. Zawdzięczali to świeżo
wynalezionemu telegrafowi. Wkrótce po serii dramatycznych
artykułów redakcja zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla
cierpiących żołnierzy. Florence Nightingale poproszono o
administrowanie funduszem, a Lucinda została wyznaczona na jej
asystentkę.
Teraz pojawiła się szansa na jeszcze większe sumy, które Jeffrey
Bancroft zebrał wśród znajomych przemysłowców. Gdyby
ktokolwiek inny zjawił się w szpitalu z tak wspaniałą ofertą,
Lucinda powitałaby go z radością, szacunkiem
1 odrobiną zalotności, niezbędną, żeby przekonać gościa, aby
przeznaczył patriotyczny dar na zakup rzeczy tak przyziemnych,
jak mydło, koce, papier toaletowy czy blaszane miski i widelce.
Większość darczyńców wolałaby bowiem ufundować coś o wiele
bardziej wiekopomnego, z tabliczką, upamiętniającą nazwisko
donatora. Każdego innego mężczyznę omotałaby natychmiast
uśmiechem i słodkim, niewinnym spojrzeniem - ale nie Jeffreya
Bancrofta. Aż nadto zapamiętała wystudiowany chłód, z jakim
potraktował ją na tańcach u pani Ranleigh. Nie uszło to uwagi jej
nieznośnej kuzynki.
10
- Pewnie zorientował się, że marna z ciebie partia - chichotała
Priscilla, lecz Lucinda ledwie słyszała, co mówi. Po raz pierwszy
uroda i wdzięk nie pomogły jej osiągnąć celu. Rozmyślnie
wybrała Jeffreya Bancrofta spośród gromady zalotników,
urzeczonych burzą jej lśniących, czarnych loków i niebieskimi
oczami, które ochoczo porównywano do niezapominajek.
Nieoczekiwanie sama dała się omotać temu bogatemu,
przystojnemu mężczyźnie o uśmiechu pirata, który pojawił się
znikąd i zabłysnął jak fajerwerk wśród londyńskiej socjety. Jego
wyraźne zainteresowanie skłoniło Lucindę do wysnucia wniosku,
że jeśli pokaże, iż prócz urody posiada jeszcze rozum i serce,
zdobędzie go. Popełniła niewybaczalny błąd, udowadniając
Jeffreyowi, że nie jest słodką salonową lalką.
I straciła go.
- Nie, nie chodzi o to - powiedziała z roztargnieniem do Priscilli. -
Jeśli zależałoby mu na posażnej pannie, dawno by wybrał. On nie
pożąda fortuny, bo jej nie potrzebuje. Nikt nie wie, skąd się wziął,
ale mówi się, że ma więcej złota niż król Midas.
Przypuszczalnie, jak większości mężczyzn, zależy mu na cichej,
pokornej żonie, która byłaby całkowicie od niego zależna,
rozmyślała. Była pewna, że Jeffrey nie zna jej statusu. Miała
nadzieję, że utrzyma go w niewiedzy do czasu, kiedy zacznie mu
na niej zależeć. Niestety, przegrała na samym wstępie. Ta
świadomość doprowadzała ją do pasji.
- A kto to jest Midas? - dopytywała się Priscilla. - Założę się, że
powiedziałaś o nim panu Bancroftowi i dlatego cię nie chce.
Priscilla była zazdrosna, że ubogą kuzynkę wychwalano za urodę,
że potrafiła wdawać się w poważne dyskusje z jej ojcem, a w
sukniach, które donaszała po niej, wyglą-
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pies-bambi.htw.pl
  • Odnośniki
    Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.
    Medeiros Teresa - Anioł, ROMANSE CZ1, Teresa Medeiros
    Medeiros Teresa - Uroki, ROMANSE CZ1, Teresa Medeiros
    May Karol - Rod Rodrigandow 02 - Rozbójnicy z Maledety, Ród Rodrigandów
    McMahon Barbara - Siostry Beaufort 02 - Slub z nieznajomym, Henrieta 3, Siostry Beaufort
    Marshall Paula - Cykl Rodzina Schuylerow 02 - Dotknięcie ognia, Henrieta 3, Rodzina Schuylerow
    McMahon Barbara - Blizniaczki 02 - Przy tobie jestem mlodszy, Henrieta 3, Blizniaczki
    McKillip Patricia A. - MZ 02 - Dziedziczka Morza i Ognia (SCAN-dal 796), PONAD 12 000 podręczniki, M-790
    McCaffrey Anne - Pegaz 02 - Lot pegaza (rtf), PONAD 12 000 podręczniki, M-790
    Meissner Janusz - Wspomnienia pilota 02 - Wiatr w podeszwach, PONAD 12 000 podręczniki, M-790
    Marshall Paula - Cykl Rodzina Schuylerów 06 - Spokojny człowiek, ROMANSE CZ2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imikimi.opx.pl
  • Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.

    Designed By Royalty-Free.Org