aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] JUDITH MCNAUGHT KRÓLESTWO MARZEŃ (A Kingom of Dreams) PrzełoŜyła Kinga Dobrowolska Data wydania oryginalnego 1989 Data wydania polskiego 2002 Mojemu synowi. Długą drogę przeszliśmy razem, Clay. Bezzębnym uśmiechom i pierwszym zabawkom, meczom Małej Ligi i łzom, których nie chciałeś wylewać; szybkim samochodom, ładnym dziewczynom i piłce noŜnej w college’u; współczuciu, urokowi i poczuciu humoru. Składam takŜe specjalne podziękowania mojej sekretarce, Karen T . Caton, za wszystkie rozgorączkowane wieczory, kiedy do późna ze mną pracowałaś; za to, Ŝe nigdy nie traciłaś cierpliwości i poczucia humoru i zawsze umiałaś za mną nadąŜyć oraz doktorowi Benjaminowi Hudsonowi z wydziału historii uniwersytetu Penn State za wskazanie odpowiedzi, których nigdzie nie mogłam znaleźć, a takŜe doktor Sharon Woodruff za przyjaźń i zachętę. ROZDZIAŁ PIERWSZY Zdrowie księcia Claymore’a oraz panny młodej! W normalnych okolicznościach taki weselny toast wywołałby uśmiechy i radosne okrzyki wśród bogato ubranych dam i panów, zebranych w sali biesiadnej zamku Merrick. Puchary z winem powędrowałyby w górę, wznoszono by kolejne toasty ku czci tak uroczystych i znakomitych zaślubin jak te, które miały się odbyć za chwilę tu, na południu Szkocji. Ale nie dziś. Nie na tym weselu. Na tej uczcie nikt nie wznosił radosnych okrzyków ani pucharów z winem. Goście siedzieli w napięciu, obserwując pilnie wszystkich zgromadzonych. Tak samo rodzina panny młodej. Krewni pana młodego takŜe. Podobnie goście, słuŜba, a nawet błąkające się między stołami psy. Nawet pierwszy lord Merrick, którego portret wisiał nad kominkiem, wyglądał na mocno zdenerwowanego. - Zdrowie księcia Claymore’a oraz panny młodej! - wykrzyknął raz jeszcze brat pana młodego, a jego głos potoczył się echem jak grom wśród nienaturalnej, naleŜnej raczej grobowcom ciszy, panującej w tej pełnej ludzi sali. - Oby ich wspólne Ŝycie było owocne i długie! Zwykle ten stary toast powoduje łatwą do przewidzenia reakcję: pan młody uśmiecha się z dumą, przekonany, Ŝe udało mu się dokonać czegoś niebywałego. Panna młoda uśmiecha się, poniewaŜ udało jej się go o tym przekonać. Goście uśmiechają się, poniewaŜ małŜeństwo wśród szlachty oznacza połączenie dwóch waŜnych rodów i dwóch wielkich fortun, co juŜ samo w sobie stanowi wystarczający powód do ucztowania i nadzwyczajnej wesołości. Ale nie dziś - czternastego dnia października 1497 roku. Wygłosiwszy toast, brat pana młodego uniósł puchar i uśmiechnął się ponuro do księcia. Przyjaciele pana młodego takŜe podnieśli puchary i uśmiechnęli się znacząco do krewnych narzeczonej. Rodzina panny młodej wzniosła puchary i wymieniła zmroŜone uśmiechy między sobą. Pan młody, który jako jedyny wydawał się całkowicie odporny na panującą wokół powszechną wrogość, wziął do ręki własny kielich i uśmiechnął się spokojnie do wybranki, ale ów uśmiech nie zagościł w jego oczach. Panna młoda nie miała ochoty uśmiechać się do nikogo. Sprawiała wraŜenie rozwścieczonej do ostateczności i zbuntowanej. Prawdę rzekłszy, Jennifer była tak rozgorączkowana, Ŝe ledwie zdawała sobie sprawę z czyjejkolwiek obecności. W tej chwili kaŜdą cząstką swej istoty wygłaszała rozpaczliwe apele do Stwórcy, który - przez nieuwagę czy brak zainteresowania - pozwolił, by znalazła się w tej paskudnej sytuacji. Panie - wołała w myślach, przełykając z trudem twardą grudę strachu, która narastała jej w gardle - jeśli masz zamiar zrobić coś, Ŝeby temu zapobiec, musisz się pośpieszyć, bo juŜ za pięć minut będzie za późno! Z całą pewnością zasługuję na coś lepszego niŜ wymuszone małŜeństwo z człowiekiem, który skradł mi dziewictwo! PrzecieŜ sama mu się nie oddałam, Ty wiesz! Uprzytomniwszy sobie jednak, Ŝe grzesznie strofuje Wszechmocnego, szybko przeszła na błagalny ton. CzyŜ nie słuŜyłam Ci zawsze jak naleŜy? - szeptała bezgłośnie. CzyŜ nie byłam Ci zawsze posłuszna? Nie zawsze, Jennifer - zagrzmiał jej w głowie głos Boga. No, prawie zawsze - przyznała się z gorączkowym pośpiechem. Codziennie brałam udział we mszy, z wyjątkiem dni, kiedy byłam chora, codziennie odmawiałam teŜ pacierze, rano i wieczorem. No, prawie codziennie - poprawiła się szybko, zanim sumienie znów zdąŜyło zgłosić sprzeciw - poza tymi wieczorami, kiedy zasypiałam, zanim zdąŜyłam je skończyć. No i starałam się, naprawdę się starałam być taka, jaką chciały mnie widzieć wszystkie dobre siostry w klasztorze. Sam wiesz, jak bardzo się starałam! Panie - zakończyła z rozpaczą - jeśli pomoŜesz mi z tego wybrnąć, juŜ nigdy więcej nie będę samowolna ani krnąbrna! W to raczej nie wierzę, Jennifer - odparł Bóg z powątpiewaniem. AleŜ nie, przysięgam - powtórzyła w myślach gorliwie, próbując się targować. Zrobię wszystko, co zechcesz, pojadę prosto do klasztoru i poświęcę Ŝycie modlitwie, i... - Umowa małŜeńska została juŜ podpisana i wszystko jest jak naleŜy. Sprowadźcie księdza - zarządził lord Balfour, a ogarniętej paniką dziewczynie zaczął rwać się oddech i wszelkie myśli o potencjalnych ofiarach pierzchły gdzieś z jej głowy. BoŜe - błagała niemo - dlaczego mi to robisz? Nie pozwolisz chyba, Ŝeby mnie to spotkało, prawda? Na sali zapadła głęboka cisza, kiedy wielkie drzwi otwarły się na ościeŜ. Owszem, Jennifer, pozwolę. Tłum rozstąpił się, Ŝeby wpuścić kapłana, a Jenny poczuła się tak, jakby jej Ŝycie dobiegło kresu. Pan młody stanął u jej boku, więc odsunęła się gwałtownie, bo aŜ drŜała z urazy i upokorzenia, Ŝe musi znosić jego bliskość. O, gdybyŜ wiedziała, iŜ jeden nierozwaŜny czyn moŜe doprowadzić do takiej katastrofy i hańby! GdybyŜ nie była tak samowolna i lekkomyślna! Przymknąwszy powieki, Jennifer odcięła się od widoku wrogich twarzy Anglików oraz Ŝądnych krwi obliczy swych szkockich rodaków i zmierzyła się w duchu z bolesną prawdą: w obecne tarapaty wpędziły ją impulsywność i zuchwała lekkomyślność - te same dwie wady, które były źródłem wszystkich jej katastrofalnych w skutkach wybryków. Obie te cechy, połączone z rozpaczliwym pragnieniem, by ojciec kochał ją tak samo jak pasierbów, ponosiły odpowiedzialność za ruinę, którą stało się jej Ŝycie. Kiedy miała piętnaście lat, właśnie one sprawiły, Ŝe szukała zemsty na swym przebiegłym, bezlitosnym przybranym bracie w sposób, który wydał jej się honorowy i prawy - to jest wkładając w sekrecie zbroję Merricków i mierząc się z nim uczciwie w szrankach. Tym wspaniałym czynem zyskała jedynie porządne lanie, które ojciec spuścił jej na polu walki - i zaledwie odrobinę satysfakcji, Ŝe zdołała wysadzić z siodła swego podłego brata! A w zeszłym roku owe dwie cechy kazały jej zachować się w taki sposób, iŜ stary lord Balder wycofał prośbę o jej rękę, niszcząc tym samym wypieszczone marzenie ojca o połączeniu obu rodów. Co z kolei było powodem, dla którego Jenny zesłano na wygnanie do klasztoru w Belkirk, gdzie siedem tygodni temu stała się łatwą ofiarą zwiadowców z armii Czarnego Wilka. A teraz, właśnie dlatego, zmuszona jest poślubić swego wroga - brutalnego angielskiego najeźdźcę, którego armie ciemięŜyły jej kraj; człowieka, który ją porwał, uwięził, zhańbił i okrył niesławą. Teraz za późno juŜ na modlitwy i przyrzeczenia. Los Jennifer został przesądzony w chwili, kiedy siedem tygodni temu ciśnięto ją u stóp tego aroganckiego potwora, który stał teraz obok niej - związaną jak gęś na świąteczny stół. Przełknęła cięŜko ślinę. Nie, stało się to nawet wcześniej - na ścieŜkę wiodącą wprost do katastrofy wstąpiła juŜ wtedy, kiedy nie chciała usłuchać przestróg o zbliŜających się wojskach Czarnego Wilka. Ale niby czemu miała w to uwierzyć, zawołała w duchu we własnej obronie. „Idzie na nas Wilk!” - ów okrzyk przeraŜenia w ciągu ostatnich pięciu lat dawał się słyszeć przynajmniej raz na tydzień. Tamtego dnia jednak, siedem tygodni temu, ku swemu głębokiemu Ŝalowi przekonała się o prawdziwości owych przestróg. Tłum na sali poruszył się niespokojnie, wyglądając nadejścia księdza, lecz Jennifer całkowicie zatonęła we wspomnieniach z tamtego dnia... Wtedy wydawało jej się, Ŝe dzień jest nadzwyczaj ładny, niebo miało kolor radosnego błękitu, powietrze było rześkie. Słońce zalewało promieniami klasztor, spływając złociście po [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpies-bambi.htw.pl
|
|
 |
Odnośniki
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.McAllister Anne - Bracia Wolfe 03 -Wyspa z marzeń, Henrieta 3, Bracia WolfeMarzena Mieszkowicz - Konstruowanie indywidualnych programów pracy z dzieckiem upośledzonym umysłowo w stopniu głębokim, pedagogika, Pedagogika(1), Pedagogika specjalna, ArtykułyMarzena Mieszkowicz - ZADANIA - ZASADY - METODY. Rewalidacja dzieci upośledzonych umysłowo, pedagogika, Pedagogika(1), Pedagogika specjalna, ArtykułyMarzena Mieszkowicz - Metoda ośrodków pracy, pedagogika, Pedagogika(1), Pedagogika specjalna, ArtykułyMarzena Nowak 221760 Zad 3 Silownie Cieplne, sprawka i zad smykMarzenia i rzeczywistość - Pan Tadeusz(1), 1. SŁOWNIKI I ENCYKLOPEDIE, j.polski(1)Marzenia i rzeczywistość - Pan Tadeusz, 1. SŁOWNIKI I ENCYKLOPEDIE, j.polski(1)Marzena Chojnacka, Logistyka, transportMcNaught Judith - Westmoreland 03 - Zanim się pojawiłaś, PONAD 12 000 podręczniki, M-790McNaught Judith - Kolejna szansa 01 - Raj, PONAD 12 000 podręczniki, M-790
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pllovejb.pev.pl
|