 |
   |
|
 |
Marshall Paula - Królewski sezon 04 - Pod szcześliwą gwiazdą, serie, Królewski sezon
|
aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] PAULA MARSHALL POD SZCZĘŚLIWĄ GWIAZDĄ ROZDZIAŁ PIERWSZY Wczesna jesień, 1600 rok - Jeszcze raz, panie, prosimy, zaśpiewaj to raz jeszcze! Martin Chancellor, korsarz, kupiec i poeta, miło spędzał czas w karczmie Pod Bykiem w Deptfordzie, nieopodal do mu, w którym w tajemniczych okolicznościach zmarł Chri- stopher Marlowe. Martin od wielu dni się nie golił i miał na sobie zniszczony strój prostego marynarza. Jedyną należącą do niego rzeczą, która przedstawiała jakąkolwiek wartość, była lutnia. Grał na niej, by zabawić biesiadników licznie zgromadzonych w obskurnej salce. Martin rozparł się wygodnie w fotelu. W jednej dłoni trzy mał kufel piwa, drugą energicznie machał, dziękując publicz ności za uznanie. Gdy w końcu zapadła cisza, oznajmił: - Dostojni panowie, dbam o to, by się nie powtarzać, dla tego za chwilę, kiedy zwilżę gardło, usłyszycie inną pieśń. Tym razem zaśpiewam własną kompozycję. Słuchacze byli zachwyceni, że określił ich mianem „do stojnych panów", gdyż nie zasługiwali na tę godność. Po słusznie zamilkli, skuszeni perspektywą dalszych atrakcji. Tymczasem Martin skupił uwagę na trunku oraz na obser wacji twarzy w tłumie. W drodze do karczmy miał nieprzy- 5 jemne wrażenie, że ktoś go śledzi, lecz gdy odwracał głowę, nie widział niczego podejrzanego. Wysączył trunek i sięgnął po lutnię, gotowy do wystę pu. Miał donośny baryton, którym ożywił niejedną nudną chwilę na rozmaitych statkach i okrętach. - Jak zapowiedziałem, dostojni panowie - przemówił - teraz zaśpiewam własną pieśń, dedykowaną damie mego serca. Bez dalszej zwłoki przystąpił do wykonywania utworu. „Gdy oczy mej pani wielbią pieśni nuty, Ni słowa w nich nie ma o innych walorach, Dlatego gorliwie ja czczę atrybuty, Co w łoża skrytości okazać jest skora..." Zebrani ryknęli śmiechem. Tłukli kuflami o stoły, wzno sili donośne okrzyki aprobaty i dalszy ciąg piosenki znikł w ogólnej wrzawie. Goście, którzy zajmowali najodleglej sze miejsca, nie kryli niezadowolenia i na próżno skarży li się głośno, że nic nie słyszą, bo inni słuchacze zagłusza ją pozostałe zwrotki. Namawiany do bisu Martin odmówił z uśmiechem. - Za późno - oznajmił i wstał. - Jestem zbyt zmęczony. Pora do łoża. - Wymownie mrugnął okiem do publiczno ści, zarzucił lutnię na ramię i dyskretnie się upewnił, że jego niewielki sztylet jest na swoim miejscu na wypadek prob lemów w drodze do domu. Przed wyjściem rzucił na ladę garść monet, aby karczmarz ugościł kilka osób stojących najbliżej. Ten wielkopański gest wywołał następną falę en tuzjazmu. Przed karczmą odetchnął głęboko i ruszył ku najbliż szym schodkom nad brzeg Tamizy, gdzie mimo późnej 6 godziny powinna czekać łódź, która przewiozłaby go do tymczasowego lokum, domku przy jednej z uliczek lon dyńskiego City. Nim dotarł na nabrzeże, usłyszał za plecami pospiesz ne kroki. Odwrócił się znienacka i ujrzał potężnie zbudo wanego mężczyznę, który podążał ku niemu ze wzniesio nym nożem. Napastnik popełnił błąd: atak z góry zapewne doskonale sprawdziłby się w wypadku większości ofiar rze zimieszka, lecz Martin miał wprawę w nieczystej walce. Z miejsca sięgnął po sztylet, ale nie pchnął mężczyzny, tyl ko z całej siły wymierzył mu cios ciężką rękojeścią w twarz. Trafił bandytę w nos: strumień krwi momentalnie po płynął na ziemię, a zamroczony łotr chwiejnie zrobił krok do tyłu i upuścił nóż. Martin chwycił lewą rękę napastnika, wykręcił mu ją za plecami, obrócił sztylet i przytknął ostrze do szyi mężczyzny. - A teraz mów, dlaczego nie miałbym od razu poderżnąć ci gardła - syknął. - Panie, chciałem odebrać ci sakiewkę, nie życie - wy krztusił złodziej. - Ciekawe, czemu ci nie wierzę - mruknął Martin. - Za płacono ci, żebyś mnie zabił? Mów, nim z tobą skończę. Jeszcze masz szansę przeżyć. - Daj słowo, panie - stęknął bandyta. - Masz moje słowo. Gadaj, bo zmienię zdanie. - Powiem prawdę, panie. Nie wiem, kim był ten mężczy zna. Niski, kosztownie odziany, dał mi kilka monet, bym cię zabił i upozorował rabunek. Bóg mi świadkiem, że nie kłamię. Być może mówił prawdę, lecz równie dobrze mógł łgać. Martin nie chciał zabijać tego niezdarnego durnia, cho ciaż przysłużyłby się społeczeństwu, usuwając takiego łotra. 7 Postanowił okazać mu łaskę, ale uznał, iż warto dać łajda kowi nauczkę i przed wypuszczeniem na wolność dobrze go wypytać. - I to wszystko? Ktoś nieznajomy pokazuje mnie z odda li, a ty za parę monet oraz zawartość mojej chudej sakiew ki chcesz mnie pozbawić życia? Zaprzedałeś się za psie pie niądze. - Tak, panie, to prawda, ale jestem biednym człowiekiem. Czy teraz mnie puścisz? - Tylko pod warunkiem, że przekażesz mi monety przy jęte od nieznajomego mocodawcy - Sam powiedziałeś, panie, że to niewiele... - Nie drażnij mnie. - Martin zacisnął dłoń na ręce poj manego. - Oddaj pieniądze. I tak masz szczęście, że nie za wołałem straży. Była to pusta groźba, bo z rozmaitych powodów Martin nie miał ochoty wtajemniczać straży miejskiej w swoje spra wy. Opryszek jednak nie musiał tego wiedzieć. - Dobrze, skoro to ma mnie ocalić. Martin nieznacznie poluzował uścisk, aby napastnik wydobył bilon z sakiewki i przekazał go niedoszłej ofierze. Bandyta jęknął cicho z rozpaczy. - A teraz powiedz, jak się nazywasz i gdzie można cię znaleźć - ciągnął Martin i ponownie zacisnął dłonie na rę ce pojmanego. - Pod Bykiem, tam mnie znają. Zwę się Wattie Harrison, jeśli chcesz wiedzieć, panie. - Właściwie wcale nie chcę, ale w życiu bywa różnie i pewnego dnia możesz mi się przydać. Jeszcze słowo prze strogi, zanim cię wypuszczę. Spróbuj powtórzyć tę sztuczkę albo jakąkolwiek inną, a drugi raz nie ujdziesz z życiem. - Tak, tak, panie. 8 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpies-bambi.htw.pl
|
|
 |
Odnośniki
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.Macomber Debbie - Siostry z Orcard Valley 03 - Nora, serie, Siostry z Orcard ValleyMay Karol - Rod Rodrigandow 04 - La Pendola, Ród RodrigandówMcBride Mary - Zabłąkane serca 03 - Gołąbka, serie, Zabłąkane sercaManuel Lisa - Romanse Classic 26 - Słodkie niebo, serie, Romanse ClassicMcMahon Barbara - Siostry Beaufort 01 - Sprobujmy jeszcze raz, serie, Siostry BeaufortMajor Ann - Szaleństwo 03 - Szaleństwo Innocence, serie, SzaleństwoMcluhan Marshall - Zrozumieć media. Przedłużenia człowieka, słowa, Komunikacja, media, kulturoznawstwoMahabharata - opowiada Barbara Mikołajewska Ks 04-05 (2008), Ksiegarnia, Religia, Hindu, MahabharataMcCaffrey Anne - Statek-04 - Miasto, PONAD 12 000 podręczniki, M-790Maria Konopnicka Obrazki więzienne, POLONISTYKA, LITERATUROZNAWSTWO, HLP 04 - pozytywizm
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrodi314.opx.pl
|
|
|
 |
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.
|
|
|
|