Photo Rating Website
Strona początkowa Mateusz, Nowakowski, Bóg, Nauka
Magnolia 01 - Werner Patricia - W huraganie uczuć, Henrieta 3, Magnolia

aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Patricia Werner
W huraganie uczuć
Prolog
Windman, Człowiek-Wiatr, tak go nazwano po pewnym naukowym wieczorze
w szkole średniej. Przedstawiony przez niego eksperyment, polegający na parowa-
niu wrzątku z rondla napełnionego słoną wodą, nie był niczym niezwykłym. Jednak
nagrzane powietrze uniosło się i pokryło parą szklane ścianki niewielkiego
akwarium. Wiatraczek na szczycie wypchał powietrze wyżej. Szkło schłodzono
lodem, co spowodowało ostudzenie powietrza, w wyniku czego utworzyły się kro-
ple, a te ponownie opadły do naczynia.
Drugi wiatraczek przez otwory wycięte w boku akwarium wdmuchiwał
powietrze, powodując jego zawirowania. Chłopiec nie potrafił odtworzyć ruchu
obrotowego ziemi, nie miało to jednak większego znaczenia. I tak spowodował
bowiem niewielkie tornado.
Ochrzczono go zatem Windmanem i przezwisko to do niego przylgnęło. Wiele
lat minęło od tego dziecinnego eksperymentu, jego zaś wciąż nurtowały te same
pytania, pogłębione jeszcze innymi problemami, związanymi z pogodą. Dlaczego
powstają huragany? Dlaczego niektóre z nich są gwałtowniejsze, a inne tylko
trochę poszumią? Dlaczego tak kapryśnie się zachowują? W przypadku ostatniego
pytania nie potrafił oprzeć się dreszczykowi dumy.
Aby rozładować nieco nerwowe ożywienie, podszedł do oszklonej szafki i wyjął
pękatą koniakówkę. Potem otworzył nową butelkę ulubionego trunku i głośno
nastawił na odtwarzaczu stereo „Cztery pory roku" Vivaldiego. Przez
panoramiczne okno spojrzał na bijącą o ziemię ścianę deszczu.
W oddali ledwie widoczne były małe punkciki światła, migocący rządek, który,
jak wiedział, lśnił w niezmiernie gładkim rządowym budynku w bazie Sił
Powietrznych. Ktoś tam jeszcze pracowałł.
- Głupcy - mruknął. Potem uniósł kieliszek, by pozdrowić nadciągający od lądu
tropikalny niż, przyczynę ulewy.
Niebawem, dzięki pogodzie, stanie się bardzo zamożnym człowiekiem.
Anula & Polgara
Rozdział 1
Kelly Tucker swój drugi dzień w Centrum Huraganów Gulf Coast zaczęła od
rozmyślania o Rossie Kingu. Doprawdy, nie powinna być aż tak bardzo zdziwiona,
kiedy ujrzała go tutaj ubiegłego wieczora. Mimo to widok wysokiego,
ciemnowłosego, pewnego siebie komputerowca od symulacji pogody wywołał w
niej uczucie palącej niechęci.
Z jakiego powodu w tym zespole potrzebowano równie bezwzględnego łowcy
burz w rodzaju Kinga? Dawny asystent jej nieżyjącego ojca zawsze ją drażnił. A ona
nie była jeszcze przygotowana na to, by rozdrapywać stare rany, jakie zadała jej
śmierć ojca. Wszakże trudno będzie zapobiec kontaktom z Rossem, kiedy pracuje
się w tym samym zespole. Mimo wszystko, dołoży wszelkich starań, aby uniknąć
bezpośredniej konfrontacji. Zależało jej na tym stanowisku, toteż nie mogła
pozwolić starym uprzedzeniom, aby zagroziły pracy nad otrzymanym właśnie
zadaniem.
Kelly odgarnęła długie, proste, ciemnoblond włosy za uszy i nachyliła swoje
wysokie, szczupłe ciało nad krzesłem przed komputerem. Dyskretnie rozejrzała się
na boki. Przyczyna jej przezorności ubiegłego wieczoru czekała na nią dokładnie na
tym samym obrotowym krześle. Złożona, biała kartka, na której wypisano
drukowanymi literami:
WRACAJ DO SWOJEGO BOULDER.
NIE JESTEŚ TU MILE WIDZIANA
Napisano to zwyczajnym długopisem, takim, jakim mógł posługiwać się każdy z
członków zespołu.
Kiedy sobie to przypomniała, poczuła w żołądku paskudny skurcz lęku. Nikomu
nie powiedziała o anonimie, wsunęła go tylko do szarej, metalowej szuflady. Teraz
zajrzała tam i upewniła się, że kartka leży dokładnie w tym samym miejscu, w
którym ją wczoraj zostawiła.
Jeżeli widok niegdysiejszego rywala Rossa Kinga, wyprowadził ją z równowagi,
stało się tak prawdopodobnie dlatego, że dzień fatalnie się dla niej zaczął.
Ktokolwiek napisał anonim, przypuszczalnie chciał, by się zdenerwowała i
poskarżyła dyrektorowi Ale ona zachowała się tak, jakby się nic nie zdarzyło. Naj-
Anula & Polgara
prawdopodobniej musiało wprowadzić to w błąd autora, który chyba pomyślał, że
pewnie nawet nie przeczytała liściku. Albo zlekceważyła go jako rzecz bez
znaczenia.
Dyrektor i bez tego miał mnóstwo kłopotów na głowie. Kiedy przyjmował ją
wczorajszego dnia, przyznał, że zaczął się wszystkich zanadto czepiać. Jakieś
popsute komputerowe pliki przyczyniły się do opracowania błędnej prognozy
pogody, a czegoś takiego w Centrum Huraganów nie można było tolerować.
Kelly, upewniwszy się, że w ciągu nocy nie pojawił się następny wrogi anonim,
minęła inne stanowiska komputerowe, ustawione w kształcie wielkiej podkowy, i
skierowała się do sali odpraw. Było to duże pomieszczenie, a na ścianie na wprost
drzwi zawieszono białe, ujęte w aluminiowe ramy tablice do rysowania. Na
dzisiejszą odprawę ściągnięto w dół zwijaną mapę. Długie stoły ustawiono w
trzech rzędach, tam zasiadała załoga samolotu. Salę spowijał półmrok, choć Kelly
wchodząc zapaliła górne światła.
Zerknęła przez znajdujące się na piętrze okno skromnego rządowego budynku
bazy Sił Powietrznych MacDill. W Tampa, na Florydzie, wstał ponury ranek.
Ulewny deszcz prawie uniemożliwiał obejrzenie czterosilnikowego
turbośmigłowca, który niebawem uniesie Kelly i załogę naukowców,
specjalizujących się w meteorologii, ku huraganowi. Prosto w jego jądro.
Na samą tę myśl kobieta poczuła, że skacze jej poziom adrenaliny — mimo tylu
miesięcy przygotowań. Gdy stała przy oknie, czuła, jak naelektryzowane koniuszki
jej włosów przyklejają się do wełnianego kombinezonu, a po krzyżu przechodzą
ciarki.
- Nie wygląda to zbyt zachęcająco, prawda? - odezwał się czyjś głęboki,
dźwięczny głos.
Obróciła się jak rażona piorunem, by ujrzeć ostatnią osobę, z którą chciałaby się
spotkać Rossa Kinga w całej swojej muskularnej, liczącej sześć stóp okazałości.
Zasuwał właśnie zamek niebieskiego kombinezonu, wciągniętego na biały
podkoszulek i spodnie w kolorze khaki. Uśmiechał się tym samym nieskazitelnym,
złośliwym uśmieszkiem, na jaki natknęła się właśnie tutaj wczoraj wieczorem.
Łomot wiatru, deszczu i hałas maszynerii na dworze przeszyły ją lekkim
dreszczem. Podobnie jak wszystkie tłumione uczucia, które gromadziła wobec tego
mężczyzny od chwili, kiedy ujrzała go po raz ostatni sześć lat temu na pogrzebie
ojca.
- Co wydaje ci się bardziej zniechęcające: pogoda czy P-3? - spytała z lekka
ochrypłym jak co rano głosem, kiedy Ross zbliżył się i stanął obok.
Latające laboratorium, na którym mieli się znaleźć za chwilę, nie było
zwyczajnym samolotem. Podwozie WP-3 Oriona wyposażono w radar, ogon zaś w
Anula & Polgara
potężną sondę. Wiatromierz umieszczono w sondzie, wystającej z szarego dziobu.
Na kadłubie wymalowano imię: „Herkules".
Wokół samolotu krzątała się załoga naziemna w jednakowych żółtych
kombinezonach, dokonując ostatnich przygotowań. Jednakże uwagę Kelly roz-
praszała obecność Rossa.
Minęło sześć lat, a przecież napotkała te same czujne, intensywnie brązowe
oczy, których uwadze nic nie mogło umknąć. Teraz mocno zaciskał wargi nad rów-
nymi zębami. Rysy twarzy wciąż były diabelnie pociągające, zdolne omamić Bogu
ducha winne osoby postronne. A w złocistych iskierkach oczu wciąż palił się ten
sam wewnętrzny nieposkromiony ogień. Urok Rossa wstrząsnął nią i jednocześnie
rozzłościł. Powinna trzymać się od niego ż daleka - z wielu powodów.
- Mam wrażenie, że głosowałbym za pogodą - odezwał się miękko, wyglądając
przez okno. - I to nas tutaj przywiodło. Zapewniono mnie, że nasz drugi dom to
najbezpieczniejszy samolot do prowadzenia obserwacji meteorologicznych, jakim
kiedykolwiek dysponowała ta baza.
Zwrócił iskrzący wzrok ku dziewczynie, ona zaś znowu poczuła niepokojący
skurcz w żołądku:
- Hank Jessup jest zahartowanym w boju pilotem.
- Prawda.
Rzeczywiście, Hank był jednym z najbardziej doświadczonych pilotów, jacy latali
podczas huraganów, by dokonywać koniecznych pomiarów. Referencje pozostałej
części załogi były równie olśniewające. Nazywano ich łowcami huraganów. A teraz
i ona należała do tej grupy. Czuła dumę pomieszaną z lękiem. Tata byłby z niej
dumny.
Ross opierał się o framugę okna, najwyraźniej przyglądał się obsłudze
naziemnej, uwijającej się przy samolocie. Gęste brązowe, jedwabiste włosy miał
krótko ostrzyżone, lecz tak wymodelowane, że opadały na czoło. Nikt nie
zaprzeczyłby, że jest wyjątkowo przystojny, co jeszcze podkreślał kombinezon.
Wyglądał teraz bardziej dojrzale i męsko niż absolwent uczelni sprzed sześciu lat.
Dałaby głowę, że minione lata nie ugasiły w nim pretensjonalnego, ryzykanckiego
ducha. To on zawsze musiał odgrywać rolę bohatera. Cóż, jednak zawiódł tamtego
dnia, w którym zginaj jej ojciec.
Z trudem skierowała myśli ku prowadzonej teraz rozmowie.
- Urodziłam się podczas tornado - stwierdziła przypatrując się deszczowi. - A
w Boulder badałam wiatry, wiejące z prędkością osiemdziesięciu mil na godzinę.
Ale to huragany są takie... - Zawahała się szukając właściwego słowa. - ...takie
nieobliczalne.
Kiwnął potakująco głową, przestał zaciskać wargi, wciąż spoglądał przez okno
Anula & Polgara
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pies-bambi.htw.pl
  • Odnośniki
    Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.
    McMahon Barbara - Siostry Beaufort 03 - Georgia slodka Georgia, Henrieta 3, Siostry Beaufort
    Metcalfe Josie - Rodzina Ffrenchów 03 - Rodzina ze snu, Henrieta 3, Rodzina Ffrenchow
    McMahon Barbara - Siostry Beaufort 02 - Slub z nieznajomym, Henrieta 3, Siostry Beaufort
    McAllister Anne - Bracia Wolfe 03 -Wyspa z marzeń, Henrieta 3, Bracia Wolfe
    Marshall Paula - Cykl Rodzina Schuylerow 02 - Dotknięcie ognia, Henrieta 3, Rodzina Schuylerow
    Meredith Amy - Dotyk Ciemności 01 - Cienie, , Amy Meredith
    McMahon Barbara - Siostry Beaufort 01 - Sprobujmy jeszcze raz, serie, Siostry Beaufort
    McMahon Barbara - Blizniaczki 02 - Przy tobie jestem mlodszy, Henrieta 3, Blizniaczki
    McBride Mary - Zbłąkane serca 03 - Gołąbka, Henrieta 3, Zabłąkane serca
    McBride Mary - Zbłąkane serca 03 - Gołąbka(1), Henrieta 3, Zabłąkane serca
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imikimi.opx.pl
  • Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.

    Designed By Royalty-Free.Org