aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] DZWONIÑCE CEDRY ROSJI ksi´ga III Jak zapewnia Anastazja, w tekÊcie umieszczone sà uk∏ady liter i kombinacje s∏ów MAJÑCE UZDRAWIAJÑCY WP¸YW NA CZ¸OWIEKA. Wp∏yw ten mo˝na odczuç podczas czytania, gdy naturalnej ciszy nie zak∏ócajà dêwi´ki wytwarzane przez sztuczne mechanizmy bàdê inne przedmioty. Naturalne dêwi´ki - Êpiew ptaków, szum deszczu, szelest liÊci na drzewach - wzmagajà to oddzia∏ywanie. Do momentu ukazania si´ tej ksià˝ki wp∏yw ten zosta∏ potwierdzony przez ponad 5.000 listów od czytelników. W∏adimir Megre Spis treÊci PRZESTRZE¡ MI¸OÂCI - ksi´ga III Kolejny pielgrzym........................................................ 3 Pieniàdze na g∏upstwa? ............................................ 6 NieproszenI goscIe..................................................... 7 Nuty WszechÊwiata...................................................... 12 Duch Pramatki.............................................................. 13 Âwietliste si∏y................................................................ 17 Pojmanie...................................................................... 19 Czym jest piek∏o? ............... .............................. .......... 21 S∏owa zmieniajàce los.................................................... 25 Stworz swoje szcz´Êcie ............................................. 28 Kim Jestesmy. ............................................................ 32 Mutanci, stworzeni przez ludzi.................................... 34 Nowy poranek jak nowe ˝ycie .................................... 39 Rola ojca..................................................................... 42 Lot z or∏em.................................................................. 46 System....................................................................... 49 Wizj´ szcz´Êcia przemieƒcie w ˝ycie ........................ 51 Doktor Szczetinin ....................................................... 55 Z czym si´ zgadzaç, w co wierzyç? .......................... 58 O jasnowidzàcych i jasnos∏yszàcych......................... 62 Czy wszyscy powinni iÊç do lasu? ............................. 63 O oÊrodkach Anastazj i ............................................... 64 Odbudujcie Szambal´ ................................................ 67 Kim jesteÊ, Anastazjo? ............................................... 71 2 PRZESTRZE¡ MI¸OÂCI “Istniej´ dla tych, dla których istniej´” ksi´ga III KOLEJNY PIELGRZYM Oto i ona! Znów przede mnà ogromna syberyjska rzeka – Ob. Dotar∏em do tej wioski syberyjskiej, na której koƒczy si´ regularna komunikacja rzeczna, i... stoj´ na brzegu. ˚eby dotrzeç do miejsca, z którego móg∏bym dojÊç pieszo przez tajg´ do polany Anastazji, musia∏bym wynajàç ∏ódk´ lub motorówk´. Przy jednej z ∏odzi, licznie stojàcych na brzegu, sortowa∏o po∏ów trzech m´˝czyzn. Przywita∏em si´ i powie- dzia∏em, ˝e jestem gotowy dobrze zap∏aciç temu, kto dowiezie mnie na wskazane miejsce. — Tym zajmuje si´ u nas Jegorycz (syn Jegora). Bierze pó∏ miliona rubli za dowóz – odpowiedzia∏ jeden z m´˝czyzn. Natychmiast nabra∏em podejrzeƒ, gdy us∏ysza∏em o tym, ˝e ktoÊ tu specjalnie zajmuje si´ transportem lu- dzi do zapomnianej poÊród tajgi, maleƒkiej, syberyjskiej wioski. Stamtàd przecie˝ jest zaledwie dwadzieÊcia pi´ç kilometrów do polany Anastazji. Na dodatek jeszcze ˝à- dajà takiej wysokiej kwoty. To znaczy, ˝e majà teraz ch´tnych. Popyt rodzi poda˝ i cen´. Na pó∏nocy nie tar- gujà si´, wi´c tylko spyta∏em: — Jak mog´ znaleêç Jegorycza? — Jest gdzieÊ w wiosce, najpr´dzej przy sklepie. Ko∏o jego motorówki ∏obuzujà podlotki i wnuk Jegorycza, Wasjatka, jest z nimi. Jego poproÊ, to po niego skoczy. Wasjatka, sprytny podrostek, lat dwanaÊcie, zatrajkota∏ nagle, ledwie si´ przywita∏em: — Musicie jechaç? Do Anastazji? Chwila moment! W try miga dziadka zawo∏am! Wasjatka, nie czekajàc na odpowiedê, w podskokach pobieg∏ do wioski. By∏o dla mnie jasne, ˝e nie potrze- bowa∏ odpowiedzi. Widaç wszyscy tutejsi nieznajomi, wed∏ug Wasjatki, majà tylko jeden cel. Usiad∏em nad brzegiem rzeki i czeka∏em. Nie mia∏em nic do roboty, wi´c patrzy∏em na wod´ i rozmyÊla∏em. Tutaj to pewnie b´dzie z kilometr od brzegu do brzegu. PoÊród tajgi, której kraƒców nie widaç nawet z samolotu, statecznie poprzez wieki p∏ynie woda. Ile˝ z prze- sz∏oÊci unios∏a w dal, Êladu nie zostawiwszy? Co z tego pami´tajà dzisiaj wody Obu? Byç mo˝e pami´ta jesz- cze, jak Ermak, Syberii zdobywca, przyparty do brzegu Obu przez wrogów, sam jeden z mieczem atak odpie- ra∏. A do wody z rany Êmiertelnej krew si´ sàczy∏a, by potem woda cia∏o omdla∏e w dal unios∏a. Có˝ zdoby∏ Er- mak? Byç mo˝e jego dzia∏ania przypominajà wspó∏czesny haracz, ale przypuszczam, ˝e odpowiedê na to py- tanie zna tylko rzeka. Byç mo˝e bardziej znaczàce sà dla rzeki najazdy wojsk Czyngis-chana? W zamierzch∏ych czasach horda jego uwa˝ana by∏a za pot´˝nà. W województwie nowosybirskim znajduje si´ gmina Ordynskoje [od hordy- przyp. t∏um.], a w niej wieÊ Czyngis. Mo˝e pami´ta ta woda, jak wycofywa∏y si´ hordy Czyngis–chana z zagra- bionymi dobrami. Jak zwiàzali m∏odà Sybiraczk´ i pot´˝ny wezyr b∏aga∏ jà s∏owami pe∏nymi nami´tnoÊci i za- kochanymi oczami, aby z w∏asnej woli, bez oporu pojecha∏a z nim. Sybiraczka milcza∏a, spuÊciwszy wzrok. Wszyscy podlegli mu wojownicy ju˝ uciekli, a on wcià˝ coÊ do niej mówi∏, b∏aga∏ o mi∏oÊç. Potem jà i sakw´ swà ze z∏otem na grzbiet konia zarzuci∏, na siod∏o wskoczy∏ i w stron´ Obu, ratujàc si´ przed pogonià, pocwa- ∏owa∏ na wiernym swym rumaku. Pogoƒ ju˝ go dopada∏a. Wezyr rzuca∏ im z∏oto, a gdy sakwa by∏a pusta, z siebie zrywa∏ drogocenne ozdoby, które otrzyma∏ za podboje innych paƒstw, i na traw´, pod nogi Êcigajàcym go rzuca∏, lecz Sybiraczki z ràk nie wypuszcza∏. Spieniony koƒ przywióz∏ go do czó∏en nad brzeg Obu. Wezyr mocno zwiàzanà niewiast´ delikatnie z konia zdjà∏ i wsadzi∏ do ∏odzi. Potem sam wskoczy∏. Lecz nie by∏o mu dane uciec, bo gdy odpycha∏ ∏ódê wios∏em od brzegu, strza∏a doganiajàcej go pogoni przeszy∏a cia∏o. Pràd rzeki unosi∏ ∏ódê. Wezyr przeszyty strza∏à le˝a∏ na rufie. Nie patrzy∏, jak trzy czó∏na z wojownikami co- raz bli˝ej podp∏ywa∏y, tylko na niewiast´, siedzàcà spokojnie i milczàco, patrzy∏ czule i sam milcza∏, si∏ nie ma- jàc, by cokolwiek mówiç. I Sybiraczka patrzy∏a na niego, potem na pogoƒ spojrza∏a, troch´ si´ uÊmiechn´∏a do 3 nich, a mo˝e do siebie samej, rozerwa∏a wi´zy na r´kach i sznury do wody rzuci∏a. Za wios∏a chwyci∏a... I nie zdo∏ali dogoniç ∏odzi z Sybiraczkà. Do jakich miejsc i czasów uniós∏ ich nurt rzeki? I obecnie, w tej chwili, jakà pami´ç o nas niesie zmàcona woda rzeki? Byç mo˝e, ˝e dla ciebie, rzeko, najwa˝niejsze sà du˝e miasta? Stoi teraz na brzegach Obu, bli˝ej êróde∏, ogromne miasto – Nowosybirsk. Czy odczuwasz, rzeko, jego rozmiar i wielkoÊç? To dla mnie jasne, co mo- ˝esz powiedzieç – bo wiesz, brudnych Êcieków z miasta wiele i wody z rzeki, która kiedyÊ o˝ywczà by∏a, piç teraz ju˝ si´ nie da. Ale có˝ mamy robiç, gdzie wylewaç nieczystoÊci przemys∏owe? Wszak my si´ rozwijamy, nie to, co nasi przodkowie. Mamy wielu uczonych, wiele jest naukowych miasteczek wokó∏ Nowosybirska. Je- Êli nieczystoÊci z nich nie b´dziemy wlewaç do ciebie, to sami si´ udusimy. I tak ju˝ w mieÊcie od smrodu ci´˝ko jest nam oddychaç, a w niektórych dzielnicach w ogóle Êmierdzi nie wiadomo czym. Spróbuj to wszyst- ko, rzeko, zrozumieç. Wiesz przecie˝, jakà mamy teraz technik´, i po twoich wodach teraz nie czó∏na bezg∏o- Êne, ale statki na rop´ p∏ywajà. I mój p∏ywa∏ po twoich wodach. Ciekawe, czy rzeka pami´ta mnie? Gdy p∏ynà- ∏em statkiem, najwi´kszym z pasa˝erskich w naszej ˝egludze. Nie by∏ nowy, to fakt, wszystkie Êruby silnika na pe∏nych obrotach tak ∏omota∏y, ˝e w barze nie pozwala∏y s∏uchaç muzyki. Co rzeka uwa˝a za najwa˝niejsze i co w swej pami´ci zachowuje? WczeÊniej patrzy∏em na te brzegi z wy- sokiego pok∏adu swego statku, przez okna baru, przy dêwi´kach pieÊni i romansów Malinina: Chcia∏em wjechaç do miasta na koniu bia∏ym, Lecz karczmarka uÊmiech mi pos∏a∏a, Choç na moÊcie m∏ynarz spojrza∏ na mnie krzywo, To zosta∏em na noc ztà dziewczynà mi∏à. Wtenczas wydawali mi si´ ma∏ostkowi i ma∏o znaczàcy kr´càcy si´ na brzegach ludzie. A teraz sam sta∏em si´ jednym z nich. MyÊla∏em te˝ o tym, jak przekonaç Anastazj´, by nie sprzeciwia∏a si´ moim kontaktom z synem. Dziwnie si´ to wszystko z∏o˝y∏o. Ca∏e ˝ycie marzy∏em o synu. Wyobra˝a∏em sobie, jak b´d´ si´ bawi∏ z moim maleƒ- stwem, b´d´ wychowywaç. A gdy doroÊnie, b´dzie moim pomocnikiem. Razem b´dziemy zajmowaç si´ biz- nesem. Teraz mam syna. I chocia˝ nie jest ze mnà, mimo to przyjemnie jest uÊwiadamiaç sobie, ˝e jest na Êwiecie rodzona istota najbli˝sza mi i tak upragniona. Przed wyjazdem z olbrzymim zadowoleniem kupowa- ∏em dla swego malca wszelkie niezb´dne dzieci´ce rzeczy. Kupowaç kupowa∏em, ale czy uda si´ je wr´czyç – oto pytanie? Gdyby matkà mojego syna by∏a zwyk∏a kobieta, czy wiejska, czy miastowa – nieistotne, wszyst- ko by∏oby proste i jasne. Ka˝dej kobiecie by∏oby przyjemnie, ˝e ojciec troszczy si´ o dziecko, stara si´ zapew- niç mu wszystko, co niezb´dne, uczestniczyç w wychowywaniu. JeÊli nie robi si´ tego z w∏asnej woli, wiele ko- biet ˝àda sàdownie alimentów. Ale Anastazja jest pustelniczkà z tajgi i ma odmienne poglàdy na ˝ycie, w∏asne pojmowanie wartoÊci. Jeszcze przed narodzinami syna oÊwiadczy∏a mi: “˚adne materialne dobra, w twoim poj´ciu, nie sà mu potrzebne. B´dzie mia∏ wszystko dane od pocz´cia. Zrodzi si´ w tobie pragnienie przynie- sienia niemowl´ciu jakiejÊ bezsensownej grzechotki, lecz ona jemu absolutnie nie jest potrzebna. Ona jest po- trzebna tobie dla w∏asnej satysfakcji: «Jaki jestem dobry, troskliwy»”. Jak mo˝na powiedzieç: “Nie potrzebuje ˝adnych materialnych dóbr”. To co wobec tego mo˝e daç rodzic nowo narodzonemu? Zw∏aszcza ojciec? Jeszcze za wczeÊnie, ˝eby wychowywaç niemowlaka po ojcowsku. Jak wi´c wyraziç swoje uczucia do niego? Matka karmi piersià, jej jest l˝ej, bo ju˝ dzia∏a, a co ma zrobiç oj- ciec? W cywilizowanych warunkach mo˝na pomagaç w gospodarstwie, w domu, zajmowaç si´ materialnym zabezpieczeniem rodziny. Ale Anastazji to niepotrzebne. Nic nie ma, tylko t´ polank´ w tajdze. Jej gospodar- stwo samo si´ o siebie troszczy i w pe∏ni jà obs∏uguje. To znaczy, ˝e b´dzie te˝ obs∏ugiwaç malucha, gdy zo- baczy, ˝e on jest z niej. Ciekawe, za jakie pieniàdze mo˝na coÊ takiego mieç? Kupiç z pi´ç hektarów ziemi al- bo wziàç w wieczystà dzier˝aw´. W obecnych czasach nie jest to a˝ takie skomplikowane. Ale w jaki sposób i za jakie pieniàdze kupiç mi∏oÊç i oddanie wilczycy, niedêwiedzicy, ˝uczków i or∏a? Mo˝e Anastazji niczego nie trzeba z naszych osiàgni´ç cywilizacji, ale dlaczego z powodu Êwiatopoglàdu matki ma cierpieç dziecko? Pozbawione jest nawet normalnych zabawek, bo i w tej sferze ona wszystko widzi po swojemu. “Niepotrzebne sà dziecku bezmyÊlne grzechotki, szkodzà mu, odciàgajà od sedna...” – twierdzi. Wyglàda na to, ˝e nieêle przegina, a mo˝e jest ca∏kowicie pod wp∏ywem zabobonów. Czy˝ na darmo ludz- koÊç wymyÊli∏a dla dzieci tyle zabawek? ˚eby jednak nie k∏óciç si´ z Anastazjà, nie kupi∏em grzechotek, ale kupi∏em dzieci´cego konstruktora z napisem na pude∏ku: “Zabawka rozwijajàca u dzieci inteligencj´”. Kupi∏em 4 te˝ jednorazowe pieluszki, których u˝ywa ca∏y Êwiat. Nakupowa∏em te˝ jedzenia dla dzieci. To niesamowite: otwierasz pude∏ko, w którym jest hermetycznie zapakowana w wodoodpornà foli´ torebka. Przecinasz no- ˝yczkami torebk´, wysypujesz proszek do ciep∏ej wody, mieszasz i gotowe. Kaszka mo˝e byç ró˝na: grycza- na, ry˝owa bàdê zbo˝owa. Na pude∏ku jest te˝ napisane, ˝e zawiera witaminowe dodatki. Pami´tam, ˝e kiedyÊ, gdy jeszcze moja cór- ka Polinka by∏a ca∏kiem ma∏a, codziennie trzeba jej by∏o osobno wszystko gotowaç. Teraz kupujesz kilka tore- bek i karmisz swoje dziecko bez problemów. Gotowanie przesta∏o byç koniecznoÊcià. Rozpuszczasz w wo- dzie i koniec. Wiedzia∏em, ˝e Anastazja nie gotuje wody, wi´c zanim kupi∏em wi´cej, wzià∏em na prób´ jedno opakowanie. Spróbowa∏em rozrobiç kaszk´ z torebki w wodzie o pokojowej temperaturze – rozrobi∏a si´. Spróbowa∏em – smak normalny, tyle ˝e md∏y, bo bez soli, ale dla dzieci widocznie trzeba bez soli. Stwierdzi- ∏em, ˝e ˝adnych argumentów przeciw tej kaszce Anastazja nie b´dzie mog∏a znaleêç. To absurd odmawiaç sobie takiej wygody. Mo˝e z tego powodu zacznie szanowaç Êwiat technokratyczny. Wytwarza on nie tylko broƒ, lecz i myÊli o dzieciach. Ale najbardziej z tego wszystkiego, co powiedzia∏a Anastazja, denerwowa∏o mnie, ˝e do tego, abym móg∏ kontaktowaç si´ z synem, powinienem posiàÊç okreÊlonà czystoÊç intencji, oczyÊciç si´ wewn´trznie. Nie rozumiem tylko, co konkretnie mam sobie w Êrodku wyczyÊciç. By∏oby to dla mnie bardziej jasne, gdyby powiedzia∏a, ˝e mam si´ ogoliç, nie paliç, gdy podchodz´ do dziecka, za∏o˝yç czyste ubranie. A ona – o ÊwiadomoÊci, o wewn´trznym oczyszczeniu. Ale gdzie sprzedajà takà szczotk´, którà mo˝na coÊ w swoim wn´trzu wyczyÊciç? No, bo co takiego bardzo brudnego jest we mnie? Mo˝e lepszy od innych to ja nie jestem, ale i gorszy nie jestem. JeÊli ka˝da kobieta mia∏aby podobne wymagania wobec m´˝czyzn, trzeba by stworzyç publiczny czyÊciec dla ludzkoÊci. To bezprawie. Dlatego wioz´ Anastazji wyciàg z Kodeksu Praw Obywatelskich, gdzie jest powiedziane, ˝e jeden rodzic nie mo˝e bezpodstawnie pozbawiaç drugiego widywania swojego dziecka, nawet jeÊli rodzice sà w separacji. Oczywi- Êcie, dla Anastazji nasze prawa ma∏o co znaczà, ale mimo wszystko jest to niebagatelny argument. Wi´k- szoÊç ludzi przecie˝ przestrzega prawa. Z Anastazjà trzeba by∏oby porozmawiaç mo˝e bardziej zdecydowa- nie. Prawa do dziecka powinniÊmy mieç równe. Mia∏em ju˝ wczeÊniej myÊl, by porozmawiaç z nià bardziej zdecydowanie. Jednak˝e teraz zaczà∏em wàtpiç w swoje pierwotne postanowienie, a wiecie dlaczego? Mia- ∏em w plecaku ze sobà oprócz ró˝nych ró˝noÊci tak˝e listy od czytelników. Nie wzià∏em wszystkich ze sobà, bo przychodzi ich bardzo du˝o. Nie zmieÊci∏yby si´ nawet wszystkie do plecaka. W wielu listach czytelnicy ze zrozumieniem odnoszà si´ do Anastazji. Zwà jà mesjankà, leÊnà nimfà, Boginià, dedykujà jej wiersze i piosen- ki. Niektórzy zwracajà si´ do niej jak do przyjaciela. Ten potok listów zmusi∏ równie˝ mnie do podj´cia wysi∏ku, by zastanowiç si´ nad w∏asnym zachowaniem i wypowiedziami. Trzy godziny musia∏em czekaç przy kutrze Jegorycza. Nadchodzi∏ wieczór, gdy wreszcie zobaczy∏em idà- cych w moim kierunku dwóch m´˝czyzn, a z nimi wnuka Jegorycza. Pierwszy, starszy, wyglàda∏ na szeÊç- dziesiàt lat, w brezentowym p∏aszczu i gumiakach, z zaczerwienionà twarzà wyraênie podpity, bo szed∏, lekko si´ zataczajàc. Drugi, m∏odszy, lat trzydzieÊci, mocnej budowy. Gdy zbli˝yli si´, zobaczy∏em, ˝e w∏osy m∏ode- go, szatyna, poprzeplatane by∏y siwymi kosmykami. Ten starszy, gdy podszed∏, od razu powiedzia∏: — CzeÊç, w´drowcze! Chcesz do Anastazji? Zawieziemy ci´. Pi´çset tysi´cy szykuj za przewóz i dwie bu- telki na dok∏adk´. By∏o jasne – nie jestem jedyny, który próbuje dotrzeç do Anastazji, dlatego te˝ zap∏ata taka wysoka. Je- stem dla nich tylko kolejnym pielgrzymem. Mimo to spyta∏em: — Dlaczego uwa˝acie, ˝e jad´ do jakiejÊ tam Anastazji, a nie po prostu na wieÊ? — Na wieÊ czy nie na wieÊ, wszystko jedno, szykuj pi´çset. Jak nie masz pi´ciuset, to i do wsi nie zawie- ziemy. Jegorycz rozmawia∏ ze mnà niezbyt mi∏o. “Takà wysokà kwot´ biorà za przewóz, a rozmawiajà nie˝yczliwie – pomyÊla∏em – dlaczego tak si´ zachowujà?” Niemniej jednak nie mia∏em wyboru, wi´c musia∏em si´ zgodziç. Jegorycz, zamiast si´ cieszyç z pieni´dzy, a przede wszystkim z dwóch butelek wódki, po które pos∏a∏ swojego m∏odszego wspó∏pracownika, sta∏ si´ jeszcze bardziej nieprzychylny. Usiad∏ obok mnie na kamieniu i mamrota∏: — Do wsi... Jaka tam wieÊ? SzeÊç domów na krzy˝ – ca∏a wieÊ. Po co komu ta wieÊ? — Cz´sto macie okazj´ woziç goÊci do Anastazji? Dobry biznes z przewozu? – pyta∏em Jegorycza, ˝eby rozkr´ciç rozmow´ i z∏agodziç jego niech´ç. Lecz Jegorycz odrzek∏ z rozdra˝nieniem: — Zaprasza∏ ich kto w goÊci? Lezà jak g∏upcy w pokrzywy. Nic ich nie jest w stanie powstrzymaç. Czy ona ich zaprasza∏a? Zaprasza∏a? Nie zaprasza∏a! Jednemu opowiedzia∏a o ˝yciu. Napisa∏ ksià˝k´. Dobrze. Niech ci b´dzie – pisz sobie. Ale po co zdradza∏ miejsce? My nie zdradziliÊmy. On tylko raz si´ spotka∏ – i o jej ˝yciu 5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpies-bambi.htw.pl
|
|
 |
Odnośniki
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.megre-wc582adimir-anastazja-8, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-4, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-7, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-2, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUMax Brooks - Zombie Survival, Dokumenty(1)MCTS Egzamin 70-652 Konfigurowanie wirtualizacji systemów Windows Server z płytą CD Ruest Nelson, Podręczniki, lekturyMaurycy Mann - Zywot Lazika Z Tormesu, inne, Maurycy Mann - Zywot Lazika Z TormesuMcGinnis Alan Loy - Sztuka miłości, biznes i marketing, E- boki(nazwa chomika)Małgorzata Kwiatkowska, Pedagogika, Metodyka z głębszą NIMay Karol - 05 Piramida Smierci, PONAD 12 000 podręczniki, M-790
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pllovejb.pev.pl
|