aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Anastazja ksi´ga 7 ENERGIA ˚YCIA Spis treÊci Tworzàca myÊl ........................................... str. 2 Narzeczona angielskiego lorda ................. 3 Ka˝dy jest kowalem swojego losu ............ 6 MyÊl na Êmietniku ...................................... 7 ˚ona-bogini.. .... ... ... .. .... ....... .... .... ..... 8 A czym jest teraz zaj´ta wasza myÊl? ....... 10 Rozmowa z dziadkiem Anastazji ................ 11 Dzi´kuj´ ...................................................... 12 Boska wiara................... ................. .......... 15 SzybkoÊç myÊlenia ...... ................ ...... ...... 16 Trening myÊli................................................ 18 Najwi´ksze tabu .......................................... 19 Pokarm bogów......... ............ ......... ............ 22 Spo ¸ eczeƒstwo schizofreników? ............ .... 27 Przeciwdzia ¸ ania........................................... 29 Do wyznawców judaizmu, chrzeÊcijan i nie tylko ..... 36 W g ¸ àb historii ............................................................ 39 Zdejmijcie Jezusa z krzy˝a ........................................ 44 Terror.......................................................................... 45 Poganie...................................................................... 47 Bitwa.......................................................................... 54 Wspania ¸ e Êwi´ta Rusi epoki Wiedyzmu ................. 58 Znaczàce ksià˝ki....................................................... 61 åwiczenia w teleportacji .......................................... 63 Dajcie dzieciom Ojczyzn´! ...................................... 65 Wi´zienia przysz ¸ oÊci................................................ 73 Przepisy dla pos ¸ ów wybranych przez naród............... 85 Do Czytelników ksià˝ek z serii Dzwoniàce Cedry Rosji ... 88 Weronika Ba ¸ uch, List do W ¸ adymira ................................. 90 Tworzaca myÊl ˚ycie cz ¸ owieka! Od czego lub od kogo ono zale˝y? Dlaczego jedni stajà si´ imperatorami, wodza- mi, a inni zbierajà odpadki na Êmietniku? Istnieje przekonanie, ˝e ka˝demu od narodzin przeznaczony jest jego los. JeÊli tak, to cz ¸ owiek jest tylko ma ¸ à Êrubkà w jakimÊ mechanizmie, a nie wysoko rozwini´tym stworzeniem Boga. Jest i inne przekonanie: cz ¸ owiek to samowystarczalne stworzenie, w którym zawarte sà absolutnie wszystkie energie WszechÊwiata. Ale istnieje w cz ¸ owieku jedna energia w ¸ aÊciwa tylko jemu – nazywa si´ ona "energià myÊli". I je- ˝eli cz ¸ owiek zrozumie, czym dysponuje, je˝eli nauczy si´ jà wykorzystywaç w pe ¸ nym zakresie, to sta- nie si´ w ¸ adcà ca ¸ ego WszechÊwiata. Który wi´c z tych wzajemnie wykluczajàcych si´ poglàdów mo˝na uznaç za prawdziwy? Aby to zro- zumieç, przypomnijmy pewnà historyjk´, która sta ¸ a si´ ju˝ anegdotà. 2 Roz˝alony na swoje ˝ycie cz ¸ owiek wbieg ¸ do lasku na skraju miasta, wzniós ¸ do góry r´ce z zaci- Êni´tymi pi´Êciami i, krzyczàc, zwróci ¸ si´ do Boga: – Nie mog´ tak dalej ˝yç! NiesprawiedliwoÊç i chaos na Twojej Ziemi panujà. Jedni je˝d˝à po mie- Êcie drogimi samochodami, ob˝erajà si´ w restauracjach, a inni zbierajà odpadki na Êmietniku. Mnie na przyk ¸ ad nie starcza pieni´dzy nawet na to, ˝eby nowe buty kupiç. JeÊli Ty, Bóg, jesteÊ sprawiedliwy, je- Êli Ty w ogóle istniejesz, to zrób tak, ˝eby na mój kupon totolotka pad ¸ a g ¸ ówna wygrana. Rozproszy ¸ y si´ chmury na niebie, s ¸ oneczny promyk ciep ¸ o i czule dotknà ¸ krzyczàcego cz ¸ owieka, a z nieba odezwa ¸ si´ spokojny g ¸ os: – Uspokój si´, mój synu, jestem gotów spe ¸ niç twojà proÊb´. Ucieszy ¸ si´ cz ¸ owiek. Idzie ulicà, uÊmiecha si´, oglàda z zadowoleniem witryny sklepów, wyobra- ˝ajàc sobie, jakie towary kupi za wygranà w totolotka. Minà ¸ rok. Nie wygra ¸ niczego cz ¸ owiek. Bóg mnie oszuka ¸ – pomyÊla ¸ . Ca ¸ kowicie roz˝alony przy- szed ¸ na to miejsce w lasku, gdzie s ¸ ysza ¸ g ¸ os Boga, i wykrzyknà ¸ : – Nie spe ¸ ni ¸ eÊ swojej obietnicy, Bo˝e! Ok ¸ ama ¸ eÊ mnie! Ca ¸ y rok czeka ¸ em. Marzy ¸ em, jakie zaku- py b´d´ robi ¸ za wygrane pieniàdze. Ale minà ¸ rok, a wygranej wcià˝ nie ma. – Ach, mój synu – rozleg ¸ si´ z nieba smutny g ¸ os. – Chcia ¸ eÊ wygraç du˝o pieni´dzy w totolotka, wi´c dlaczego przez ca ¸ y rok nie wys ¸ a ¸ eÊ ani jednego kuponu z zak ¸ adami? * * * Ta ma ¸ a przypowieÊç-anegdota ˝yje wÊród ludzi i wszyscy si´ Êmiejà z nieudacznika. – Jak on móg ¸ nie pomyÊleç, ˝e do tego, by zrealizowaç swoje marzenie wygrania w totolotka, trze- ba koniecznie wys ¸ aç chocia˝ jeden kupon! Ale cz ¸ owiek nie wykona ¸ tej prostej czynnoÊci. Tutaj nie jest wa˝na sama przypowieÊç ani to, czy tak by ¸ o w rzeczywistoÊci, wa˝ny jest stosunek ludzi do zaistnia ¸ ych zdarzeƒ. To, ˝e Êmiejà si´ z braku wyobraêni cz ¸ owieka, mówi w ¸ aÊnie o tym, ˝e in- tuicyjnie, byç mo˝e podÊwiadomie rozumiejà, ˝e ich przysz ¸ e ˝ycie zale˝y nie tylko od jakichÊ tam Wy˝- szych Si ¸ , Boskiego planu, ale tak˝e od nich samych. A teraz niech ka˝dy sam spróbuje przeanalizowaç swoje ˝ycie. Czy zrobiliÊcie wszystko, co jest niezb´dne do zrealizowania waszych marzeƒ? Âmiem twierdziç, i nie bez podstaw, ˝e ka˝de marzenie, nawet to wyglàdajàce na nierealne i fantastyczne, b´dzie urzeczywistnione, jeÊli cz ¸ owiek, który chce spe ¸ nienia swoich marzeƒ, podejmie proste i logiczne dzia ¸ ania, wychodzàce naprzeciw jego marzeniom. Powy˝sze przekonanie mo˝na zilustrowaç wieloma przyk ¸ adami. Oto jeden z nich. Narzeczona angielskiego lorda Pewnego dnia na bazarku w mieÊcie W ¸ adymir przypadkowo by ¸ em Êwiadkiem awantury pomi´dzy m ¸ odziutkà sprzedawczynià i podchmielonym m´˝czyznà. Dziewczyna sprzedawa ¸ a papierosy i by ¸ o widaç, ˝e pracuje dopiero od kilku dni i jeszcze si´ do- brze nie orientuje w towarze. Myli ¸ a nazwy papierosów i dlatego wolniej obs ¸ ugiwa ¸ a. Utworzy ¸ a si´ ma ¸ a kolejka – ze trzech ludzi. Stojàcy na jej koƒcu podchmielony m´˝czyzna g ¸ oÊno powiedzia ¸ do dziewczy- ny: – Czy mo˝esz ruszaç si´ szybciej, ty niezdaro? Policzki dziewczyny obla ¸ y si´ rumieƒcem. Kilka osób przechodzàcych obok zatrzyma ¸ o si´, aby po- patrzeç na guzdrajàcà si´ sprzedawczyni´. Podchmielony m´˝czyzna dalej g ¸ oÊno wypowiada ¸ swoje ob- raêliwe komentarze. Chcia ¸ kupiç dwie paczki papierosów "Prima", ale kiedy przysz ¸ a jego kolej, sprze- dawczyni odmówi ¸ a obs ¸ u˝enia go. P ¸ onàc z za˝enowania i ledwo powstrzymujàc ¸ zy, powiedzia ¸ a do nie- go: – Pan si´ zachowuje niestosownie, nie b´d´ pana obs ¸ ugiwaç. M´˝czyzna najpierw zaskoczony zamar ¸ , a póêniej odwróci ¸ si´ do rosnàcej grupy gapiów i wybuch- nà ¸ jeszcze gorszymi obelgami: – Popatrzcie tylko na t´ straganiark´. Jak za mà˝ wyjdziesz, to mà˝ jeszcze ostrzej ci powie, je˝e- li w kuchni b´dziesz si´ ruszaç jak mucha w smole. – A ja m´˝owi te˝ nie pozwol´ siebie obra˝aç – odpar ¸ a dziewczyna. 3 – A kim˝e ty jesteÊ?! R˝niesz wielkà dam´? – jeszcze g ¸ oÊniej i z wi´kszym rozdra˝nieniem krzyk- nà ¸ podchmielony m´˝czyzna. M´˝owi nie pozwoli! A mo˝e ty za angielskiego lorda zamierzasz wyjÊç za mà˝? – To ju˝ moja sprawa. Mo˝e i za lorda – uci´ ¸ a dziewczyna i odwróci ¸ a si´ ty ¸ em. Sytuacja nabrzmiewa ¸ a. ˚adna ze stron nie chcia ¸ a ustàpiç. Na rozwiàzanie czeka ¸ a ju˝ du˝a gru- pa ludzi – sta ¸ ych bywalców rynku. Zebrani zacz´li rzucaç uszczypliwe uwagi pod adresem sprzedawczy- ni z bazarku, planujàcej wyjÊç za mà˝ za angielskiego lorda. Od sàsiedniego straganu odesz ¸ a i stan´ ¸ a razem ze swojà kole˝ankà druga dziewczyna. Po pro- stu tylko stan´ ¸ a. Dwie m ¸ ode dziewczyny, które pewnie dopiero co ukoƒczy ¸ y szko ¸ ´, sta ¸ y milczàco przed t ¸ umem ludzi podkpiwajàcych z ich zachowania i wynios ¸ oÊci. Najwi´cej ˝artów dotyczy ¸ o ewentu- alnej mo˝liwoÊci stania si´ ˝onà angielskiego lorda oraz bezkrytycznego podejÊcia do swojego wyglàdu. Sytuacj´ roz ¸ adowa ¸ m ¸ ody cz ¸ owiek – w ¸ aÊciciel straganów. Kiedy podszed ¸ , to najpierw srogim to- nem za˝àda ¸ , ˝eby dziewczyna sprzeda ¸ a papierosy, lecz otrzymawszy odmow´, szybko znalaz ¸ zado- walajàce wszystkich rozwiàzanie. Wyjà ¸ z kieszeni pieniàdze i zwróci ¸ si´ do sprzedawczyni: – Szanowna pani, prosz´ uprzejmie dwie paczki papierosów "Prima". – Bardzo prosz´ – odpowiedzia ¸ a dziewczyna, podajàc papierosy. M ¸ ody cz ¸ owiek odda ¸ papierosy podchmielonemu m´˝czyênie konflikt zosta ¸ za˝egnany, t ¸ um si´ rozszed ¸ . Ta historia ma jednak swój dalszy ciàg, doÊç nieoczekiwany. Przychodzàc na bazar po zakupy, za ka˝dym razem, mimo woli, zwraca ¸ em uwag´ na dwie m ¸ ode sprzedawczynie. Pracowa ¸ y tak samo wprawnie jak ich starsi koledzy, ale te˝ wyraênie si´ od nich od- ró˝nia ¸ y. Smuk ¸ e, skromnie, ale z gustem ubrane, bez mocnego makija˝u na twarzy, ich ruchy te˝ by ¸ y bardziej eleganckie ni˝ u pozosta ¸ ych. Dziewczyny pracowa ¸ y na bazarku prawie rok i raptem obie jed- noczeÊnie znikn´ ¸ y. Pó ¸ roku póêniej, latem, na tym samym targu zwróci ¸ em uwag´ na eleganckà m ¸ odà kobiet´, idàcà wzd ¸ u˝ straganów z owocami. Odró˝nia ¸ a si´ od innych zarówno pi´knà postawà, jak i modnym, drogim strojem. Za eleganckà m ¸ odà kobietà podà˝a ¸ dystyngowany m´˝czyzna z koszykiem pe ¸ nym ró˝norod- nych owoców. W tej m ¸ odej dziewczynie, która przyciàga ¸ a pe ¸ ne zachwytu spojrzenia m´˝czyzn i jawnie zawistne kobiet, rozpozna ¸ em kole˝ank´ sprzedawczyni papierosów. Podszed ¸ em i wyjaÊni ¸ em m ¸ odej parze – a w ¸ aÊciwie nastroszonemu towarzyszowi damy – powód mojego zainteresowania. M ¸ oda kobie- ta w koƒcu mnie rozpozna ¸ a. UsiedliÊmy przy kawiarnianym stoliku pod go ¸ ym niebem i Natasza, tak jej by ¸ o na imi´, opowiedzia ¸ a o zdarzeniach minionych osiemnastu miesi´cy. – W dniu, kiedy na oczach wielu sta ¸ ych bywalców bazarku Katia mia ¸ a konflikt z kupujàcym, po- stanowi ¸ yÊmy odejÊç z pracy, ˝eby si´ z nas nie wyÊmiewano. Pami´ta pan, Katia wtedy powiedzia ¸ a, ˝e wyjdzie za mà˝ za angielskiego lorda. I ludzie si´ z tego Êmiali. A to znaczy ¸ o, ˝e i w przysz ¸ oÊci b´dà si´ Êmiaç, pokazujàc nas palcami by ¸ yÊmy o tym przekonane. Nigdzie indziej jednak nie mog ¸ yÊmy znaleêç pracy. Przecie˝ wtedy by ¸ yÊmy dopiero po szkole, nie dosta ¸ yÊmy si´ na studia z konkursu Êwiadectw. Ja uczy ¸ am si´ Êrednio, ale Katia mia ¸ a bardzo dobre Êwiadectwo. Egzaminy zda ¸ a z dobrym wynikiem, ale nie posz ¸ a studiowaç. Zmniejszyli iloÊç bezp ¸ atnych miejsc w instytucie, a na p ¸ atne studia nie by ¸ o jej staç: jej mama ma ¸ o zarabia, a ojca nie ma. Pracowa- ¸ yÊmy wi´c jako sprzedawczynie na bazarku, bo gdzie indziej nas mnie chcieli. Pracowa ¸ yÊmy i jedno- czeÊnie przygotowywa ¸ yÊmy si´, aby w nast´pnym roku zdawaç na uczelni´. Ale tydzieƒ po wydarzeniu na bazarku Katia nieoczekiwanie powiedzia ¸ a do mnie: "Powinnam si´ przygotowaç do roli ˝ony angiel- skiego lorda. JeÊli chcesz, to b´dziemy razem nad tym pracowaç". MyÊla ¸ am, ˝e ona ˝artuje. Ale nie! Ka- tia zresztà i w szkole by ¸ a uparta. W bibliotece znalaz ¸ a program szko ¸ y dla panien z dobrego domu i za- adaptowa ¸ a go do wspó ¸ czesnych warunków. Z pasjà pracowa ¸ yÊmy nad tym programem. Zajmowa ¸ yÊmy si´ taƒcami, aerobikiem, uczy ¸ yÊmy si´ historii Anglii, j´zyka, dobrych manier i towarzyskich zasad. Oglà- da ¸ yÊmy w telewizji dyskusje polityczne, ˝eby póêniej umiej´tnie podtrzymaç rozmow´ z màdrymi ludê- mi. ˚eby utrwaliç nawyki, to nawet pracujàc na straganie, stara ¸ yÊmy si´ utrzymywaç postaw´ takà jak na wielkim przyj´ciu. Pieni´dzy z wyp ¸ aty nie wydawa ¸ yÊmy na w ¸ asne potrzeby. Nawet kosmetyków nie kupowa ¸ yÊmy, ˝eby zaoszcz´dziç. Zbiera ¸ yÊmy pieniàdze na wycieczk´ do Anglii i uszycie odpowiednich strojów. Katia powiedzia ¸ a, ˝e angielscy lordowie nie chodzà po ma ¸ ym w ¸ adymirskim bazarku. To znaczy ¸ o, ˝e powin- nyÊmy wyjechaç do Anglii. Wtedy szanse znaczme wzrosnà. 4 Przyjecha ¸ yÊmy z wycieczkà do Anglii. Dwa tygodnie przelecia ¸ y szybko. Jak pan sam rozumie, an- gielscy lordowie nas nie witali ani nam nie towarzyszyli. Ja na nic nie liczy ¸ am, tylko towarzyszy ¸ am Ka- tii. Ale ona mia ¸ a nadziej´. Zawzi´ ¸ a si´. Ca ¸ y czas wpatrywa ¸ a si´ w twarze Anglików, szuka ¸ a tego je- dynego. Nawet dwa razy chodzi ¸ yÊmy do klubu tanecznego, ale nikt, nawet raz, nie poprosi ¸ nas do taƒ- ca. W dniu odjazdu wychodzi ¸ yÊmy ju˝ z hotelu do autobusu, ˝eby pojechaç na lotnisko, a Katia wcià˝ wyczekiwa ¸ a, ca ¸ y czas rozglàda ¸ a si´ dooko ¸ a. Wtem zatrzyma ¸ a si´ na stopniach wejÊciowych, posta- wi ¸ a swojà torb´ i, patrzàc w bok, powiedzia ¸ a: "W ¸ aÊnie idzie". Patrz´: w stron´ drzwi hotelowych idzie chodnikiem zamyÊlony m ¸ ody cz ¸ owiek, na nas nawet nie spojrzy. Tak jak przypuszcza ¸ am, gdy zrówna ¸ si´ z nami, nawet nie zerknà ¸ na Kati´, poszed ¸ dalej. I na- gle Katia – jak mo˝na coÊ takiego zrobiç! – g ¸ oÊno go zawo ¸ a ¸ a. M ¸ ody cz ¸ owiek obróci ¸ si´ w naszà stron´. Katia powoli, ale zdecydowanie podesz ¸ a do niego i po- wiedzia ¸ a po angielsku: "Mam na imi´ Katia. Jestem z Rosji. Teraz odje˝d˝am na lotnisko autobusem ze swojà grupà. Ja podesz ¸ am do pana... ja poczu ¸ am, ˝e mog´ byç dla pana bardzo dobrà ˝onà. Jeszcze pana nie kocham, ale b´d´ mog ¸ a pokochaç, i pan mnie pokocha. B´dziemy mieli pi´kne dzieci. Ch ¸ op- czyka i dziewczynk´. B´dziemy szcz´Êliwi. A teraz, jeÊli pan chce, mo˝e mnie pan odprowadziç na lot- nisko". M ¸ ody Anglik patrzy ¸ na Kati´ bardzo uwa˝nie, nie odezwa ¸ si´ jednak s ¸ owem, pewnie oniemia ¸ z zaskoczenia. Po chwili powiedzia ¸ , ˝e ma wa˝ne spotkanie w interesach, ˝yczy ¸ szcz´Êliwego lotu i od- szed ¸ . Przez ca ¸ à drog´ na lotnisko Katia w milczeniu patrzy ¸ a przez okno autobusu, nie odezwa ¸ yÊmy si´ do siebie s ¸ owem. I ja, i Katia czu ¸ yÊmy si´ niezr´cznie wobec turystów, obserwujàcych ca ¸ e to zdarze- nie u wejÊcia do hotelu. Czu ¸ am wr´cz przez skór´, jak ludzie naÊmiewajà si´ z Katii, osàdzajà jà. A kiedy przyjechaliÊmy na lotnisko, na wychodzàcà z autobusu Kati´ czeka ¸ z ogromnym bukietem kwiatów w ¸ aÊnie ten m ¸ ody Anglik. Katia postawi ¸ a torb´ na ziemi – nie, ona wr´cz jà rzuci ¸ a, nie wzi´ ¸ a kwiatów, tylko przylgn´ ¸ a do jego piersi i zap ¸ aka ¸ a. On wypuÊci ¸ bukiet z r´ki, kwiaty si´ rozsypa ¸ y. Ca ¸ à grupà zbieramy kwiaty, a oni stojà. Anglik g ¸ aszcze Kati´ po w ¸ osach. I jakby zupe ¸ nie nikogo nie by ¸ o dooko ¸ a, szybko do niej mówi, jaki to z nie- go g ¸ upiec, ˝e omal nie wypuÊci ¸ z ràk swojego losu, i gdyby nie zdà˝y ¸ , to cierpia ¸ by przez ca ¸ e ˝ycie, i ca ¸ y czas dzi´kuje Katii za to, ˝e go odnalaz ¸ a. Odlot samolotu zosta ¸ opóêniony. Nie b´d´ opowiadaç, jak to zrobi ¸ am, ale to moja zas ¸ uga. Oka- za ¸ o si´, ˝e jej Anglik pochodzi z rodziny angielskiego dyplomaty i sam zamierza pracowaç na placówce dyplomatycznej. Kiedy wróci ¸ yÊmy do Rosji, dzwoni ¸ codziennie do Katii. D ¸ ugo ze sobà rozmawiali. Teraz Katia mieszka w Anglii, jest w cià˝y. MyÊl´, ˝e oni naprawd´ si´ kochajà. I ja uwierzy ¸ am w mi ¸ oÊç od pierw- szego wejrzema. Natasza, opowiedziawszy mi t´ zadziwiajàcà histori´, uÊmiechn´ ¸ a si´ do siedzàcego obok swoje- go towarzysza. Zapyta ¸ em, jak d ¸ ugo si´ znajà. M ¸ ody cz ¸ owiek odpowiedzia ¸ : – Ja te˝ by ¸ em w tej grupie turystów. Kiedy Anglikowi wypad ¸ y kwiaty, ja równie˝ pomaga ¸ em Nata- szy je zbieraç. A teraz koszyk z owocami za nià nosz´. Gdzie nam do angielskich lordów! Natasza czule po ¸ o˝y ¸ a r´k´ na jego ramieniu i z uÊmiechem powiedzia ¸ a: – A gdzie im do was – rosyjskich m´˝czyzn. Uszcz´Êliwiona dziewczyna, zwracajàc si´ do mnie, powiedzia ¸ a: – My z Andrzejem pobraliÊmy si´ miesiàc temu, teraz przyjechaliÊmy odwiedziç moich rodziców. * * * Zapoznawszy si´ z historià tych dziewczyn, wielu pewnie pomyÊli: poszcz´Êci ¸ o si´ im – wyjàtkowe okolicznoÊci. Ale ja chc´ dowieÊç, ˝e w danym przypadku okolicznoÊci by ¸ y jak najbardziej typowe i pod- lega ¸ y typowym prawom. Co wi´cej, twierdz´, ˝e powtarzajàc kolejnoÊç dzia ¸ aƒ Katii i Nataszy, na taki sam rezultat podobnej sytuacji mogà liczyç i inne dziewczyny. OczywiÊcie, ˝e b´dà mo˝liwe ró˝nice w odniesieniu zarówno do imion i ogólnej charakterystyki wybraƒców, jak i do czasu realizacji pomys ¸ u, ale to, ˝e w podobnej sytuacji mogliby si´ znaleêç równie˝ inni, z ca ¸ à pewnoÊciàjest przesàdzone. Kto o tym przesàdza? Same dziewczyny, tok ich myÊli, a nast´pnie logiczny ciàg czynnoÊci. 5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpies-bambi.htw.pl
|
|
 |
Odnośniki
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.megre-wc582adimir-anastazja-8, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-3, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-4, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-2, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUMarkiewicz - Rodzaje i gatunki literackie, âşâş UMK TORUŃ - wydziały w Toruniu, âşâş Filologia polska, Kultura jezyka - Izabela Duraj-NowosielskaMa liberte contre la tienne - Patricia Kaas, karafun song, Karaoke, Pliki MIDI zespolami od a do z, Patricia KaasMarshall Paula - Cykl Rodzina Schuylerów 06 - Spokojny człowiek, ROMANSE CZ2Marek Przejściowa, nowe 23-11, silnikiMCTS Egzamin 70-652 Konfigurowanie wirtualizacji systemów Windows Server z płytą CD Ruest Nelson, Podręczniki, lekturyMetodyka wychowania fizycznego wykłady Wykładowca Eligiusz Madejski, Dokumenty
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plexopolandff.htw.pl
|