aaaaCzęsto usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.aaaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Anastazja ksi´ga 8 N O W A C Y W I L I Z A C J A SPIS TREÂCI ODCZUCIA PRZED NASTANIEM ÂWITU .................................. 2 ZWYCI¢STWO NAD RADIACJÑ ................................................ 4 "G¢SI, G¢SI! - G¢-G¢-G¢", czyli superwiedza, którà tracimy.... 9 Wielki problem................................................................... 12 WyjÊcie jest ...................................................................... 16 POWRÓT DO M¸ODOÂCI............................................... 16 Pierwsza procedura ......................................................... 16 Druga procedura............................................................... 17 Trzecia procedura............................................................ 17 Szczypta wtajemniczenia................................................... 18 Wizja ............................. .............. ..... .... ....................... 20 BOSKIE OD˚YWIANIE SI¢ .............................................. 22 DEMON KRATOS.............................................................. 27 MILIARDER ....................................................................... 30 URODZ¢ CIEBIE, MÓJ ANIELE... ..................................... 45 TAK TO JEST..................................................................... 52 Rozmowa z prezydentami................................................. 53 Do Prezydenta i Rzàdu Federacji Rosyjskiej .................. 55 Nauka obrazowoÊci - w czyich r´kach znajduje si´ ideologia kraju? 56 Rosyjska Cerkiew Prawos¸awna - czy aby rosyjska? ......... 59 Okupanci w dzia¸aniu ......................................................... 60 KSI¢GA RODU I RODZINNA KRONIKA .......................... 61 Kwestia ˝ydowska............................................................. 61 Twórzmy wi´c.................................................................... 64 List do Prezydenta Rosji z Niemiec .................................. 71 HEKTAR - KAWA¸ECZEK PLANETY ZIEMIA ................ 73 W¸ADZA NARODOWA .................................................... 76 Prawo Rosji o rodowych osadach, tworzonych przez narodowych pos¸ów Rosji wszystkich szczebli (projekt) .... 77 NOWA CYWILIZACJA ....................................................... 81 NieÊmiertelnoÊç .......... ........ ..... ................... .............. 82 Mi¸oÊç tworzàca Êwiaty ...................................................... 83 ODCZUCIA PRZED NASTANIEM ÂWITU Anastazja jeszcze spa ¸ a. Nad bezkresnà syberyjskà tajgà niebo rozjaÊnia ¸ o si´ przed Êwitem. Tym razem obudzi ¸ em si´ pierwszy, le˝a ¸ em jednak cichutko obok w swym Êpiworze, rozkoszujàc si´ wido- kiem jej nape ¸ nionej b ¸ ogim spokojem, pi´knej twarzy i p ¸ ynnych konturów sylwetki. W delikatnym, b ¸ ´kit- nym Êwietle nastajàcego poranka rysowa ¸ y si´ one coraz wyraêniej. Dobrze, ˝e tym razem uszykowa ¸ a nocleg pod go ¸ ym niebem. Wiedzia ¸ a z pewnoÊcià, ˝e nadchodzàca noc b´dzie ciep ¸ a i spokojna, tote˝ przygotowa ¸ a pos ¸ anie nie w swojej przytulnej ziemiance, ale przy wejÊciu do niej. Dla mnie pos ¸ a ¸ a Êpi- wór, który przywioz ¸ em, b´dàc w tajdze ostatnim razem, a tu˝ obok – dla siebie us ¸ a ¸ a pi´kne ¸ o˝e z su- chej trawy i kwiatów. Cudownie wyglàda ¸ a na tym tajgowym pos ¸ aniu, odziana w cieniutkà, lnianà, si´gajàcà kolan su- 2 kienk´, którà przywioz ¸ em jej w prezencie od czytelników. Byç mo˝e tylko przy mnie jà nak ¸ ada ¸ a, kiedy indziej mog ¸ a sypiaç nago. Im w lesie jest zimniej, tym wi´cej mo˝na podÊcieliç suchej trawy – przecie˝ na kopie siana i zimà nie ch ¸ odno. Nawet zwyk ¸ y cz ¸ owiek, nie b´dàc zahartowany tak bardzo, jak Ana- stazja, mo˝e spaç w sianie bez ciep ¸ ej odzie˝y. Sam próbowa ¸ em. Ale tym razem le˝a ¸ em w Êpiworze. Le˝a ¸ em, patrzy ¸ em na Êpiàcà Anastazj´ i stara ¸ em si´ wyobraziç sobie, jak móg ¸ by wyglàdaç taki kadr w filmie fabularnym. Polana w g ¸ ´bi bezkresnej syberyjskiej tajgi. Cisza przed nastaniem dnia tylko czasem zak ¸ ócana ledwie s ¸ yszalnym szelestem ga ¸ ´zi na szczytach majestatycznych cedrów. I pi´kna kobieta Êpiàca b ¸ o- go na pos ¸ aniu z traw i kwiatów. Jej oddech bardzo miarowy i ledwie s ¸ yszalny, dostrzegalny tylko wów- czas, gdy cienkie êdêb ¸ o trawy, które przylgn´ ¸ o do górnej wargi, z lekka si´ odchyla, podczas kiedy wdy- cha i wydycha uzdrawiajàce powietrze syberyjskiej tajgi... Nigdy wczeÊniej nie uda ¸ o mi si´ ujrzeç Anastazji Êpiàcej w tajdze, bo to zawsze ona budzi ¸ a si´ pierwsza. A˝ tu... Ogromnà przyjemnoÊç sprawia ¸ o mi patrzenie na nià. Ostro˝nie podnios ¸ em si´ i opar ¸ em na r´ce, przyglàdajàc si´ jej twarzy, zamyÊli ¸ em si´ i zaczà ¸ em mówiç w myÊlach do siebie: "Anastazjo, ciàgle jesteÊ tak samo pi´kna. Wkrótce minie dziesi´ç lat, jak si´ poznaliÊmy. Ja, oczy- wiÊcie, postarza ¸ em si´ przez ten czas, a ty prawie si´ nie zmieni ¸ aÊ. I zmarszczki nie tkn´ ¸ y twojej twa- rzy. Ot, tylko jedno siwe pasemko pojawi ¸ o si´ na twoich z ¸ otych w ¸ osach. Widocznie dzia ¸ o si´ z tobà coÊ niezwyk ¸ ego. Sàdzàc po zakrojonej na szerokà skal´ akcji prowadzonej przeciwko tobie i twoim ideom, po wypowiedziach w prasie i strukturach urz´dniczych wysokiego szczebla, coÊ si´ dzieje w obozie ciem- noÊci. Starajà si´ dokuczyç mnie, a z jakà˝ satysfakcjà dostaliby ciebie. Jak widaç – r´ce majà za krót- kie... A mimo wszystko siwe pasemko pojawi ¸ o si´ na twoich w ¸ osach. Nie kala ono jednak absolutnie twej niezwyk ¸ ej urody. Wiesz, teraz modne jest farbowanie poszczególnych kosmyków w ¸ osów na ró˝ne kolory. Nasza m ¸ odzie˝ uwa˝a, ˝e pojedyncze rozjaÊnione pasemka wyglàdajà modnie i ¸ adnie. Ty nato- miast nawet nie musisz iÊç do fryzjera – pasemko pojawi ¸ o si´ samo... A ranka po kuli, którà w ciebie wy- mierzono, prawie si´ zabliêni ¸ a. Niebo przed Êwitaniem jeszcze bardziej pojaÊnia ¸ o, a maleƒka blizna na skroni nawet z bliska jest prawie niedostrzegalna, nied ¸ ugo zniknie zupe ¸ nie. JesteÊ pogrà˝ona w b ¸ ogim Ênie, tutaj, na Êwie˝ym powietrzu, w swoim tajgowym Êwiecie – a tam, w naszym Êwiecie, odbywajà si´ bardzo wa˝ne wydarzenia. Badacze nazywajà je «informacyjnà rewolu- cjà». Byç mo˝e dzi´ki tobie, idàc za g ¸ osem swoich dusz, ludzie naszego technokratycznego Êwiata za- czynajà tworzyç swoje rodowe siedziby, uszlachetniaç ziemi´. Przyj´li oni ca ¸ ym sercem twój obraz, Ana- stazjo, cudowny wizerunek przysz ¸ oÊci swojej rodziny, kraju, a mo˝e i ca ¸ ego wszechÊwiata. Oni zrozu- mieli ciebie i teraz sami budujà t´ przepi´knà przysz ¸ oÊç. Ja te˝ staram si´ zrozumieç. Staram si´, jak mog´. Jeszcze nie do koƒca zrozumia ¸ em, kim ty dla mnie jesteÊ, jak wiele dla mnie znaczysz. Nauczy ¸ aÊ mnie pisaç ksià˝ki, urodzi ¸ aÊ mi syna, uczyni ¸ aÊ s ¸ awnym, przywróci ¸ aÊ szacunek córki – uczyni ¸ aÊ bardzo wiele. Ale nie to jest najwa˝niejsze. Najwa˝- niejsze jest coÊ innego. Byç mo˝e to ukrywa si´ gdzieÊ wewnàtrz. Wiesz, Anastazjo, nigdy nie mówi ¸ em o swoim stosunku do ciebienie mówi ¸ em o tym ani tobie, ani sobie. A tak w ogóle, przez ca ¸ e ˝ycie ˝adnej kobiecie nie powiedzia ¸ em: kocham ci´. Nie mówi ¸ em o tym nie dlatego, ˝e jestem ca ¸ kowicie nieczu ¸ y, ale dlatego, ˝e uwa˝am te s ¸ owa za dziwne i bezsensowne. Przecie˝ je˝eli ktoÊ kogoÊ kocha, to mi ¸ oÊç ta winna byç wyra˝ana w czynach wobec ukochanej osoby. JeÊli zachodzi potrzeba wypowiedzenia tych s ¸ ów, oznacza to brak prawdzi- wych, odczuwalnych czynów. Wszak˝e czyny sà wa˝niejsze, a nie s ¸ owa. .. Anastazja z lekka si´ poruszy ¸ a, westchn´ ¸ a g ¸ ´boko, lecz nie obudzi ¸ a si´. A ja w dalszym ciàgu mówi ¸ em do niej w myÊlach: "Ani razu nie wyzna ¸ em tobie mi ¸ oÊci, Anastazjo. Lecz gdybyÊ poprosi ¸ a, abym si´gnà ¸ ci gwiazdk´ z nieba, to wdrapa ¸ bym si´ na wierzcho ¸ ek najwi´kszego drzewa i odbiwszy si´ od ostatniej ga ¸ ´zi, sko- czy ¸ bym do tej gwiazdy. Gdybym polecia ¸ w dó ¸ , to spadajàc, chwyci ¸ bym si´ ga ¸ ´zi i znów wdrapa ¸ na wierzcho ¸ ek, i znów skoczy ¸ do gwiazdy. Anastazjo, nie prosi ¸ aÊ mnie, abym si´ga ¸ ci gwiazdki z nieba, a tylko prosi ¸ aÊ, abym napisa ¸ ksià˝- ki. Pisz´ je. Nie zawsze najlepiej mi si´ to udaje. Czasem upadam. Ale przecie˝ nie zakoƒczy ¸ em jesz- 3 cze ich pisania. Nie napisa ¸ em jeszcze swojej ostatniej ksià˝ki. B´d´ si´ stara ¸ , aby si´ tobie spodoba- ¸ a". . . Rz´sy Anastazji drgn´ ¸ y, a na jej policzkach pojawi ¸ si´ delikatny rumieniec. Otworzy ¸ a oczy. Czu- ¸ e spojrzenie szaroniebieskich oczu... Bo˝e, jakim ciep ¸ em zawsze promieniejà te oczy, zw ¸ aszcza gdy sà tak blisko. Anastazja patrzy ¸ a na mnie w milczeniu, a jej oczy b ¸ yszcza ¸ y, jakby pe ¸ ne wilgoci. – Dzieƒ dobry, Anastazjo! Zapewne pierwszy raz spa ¸ aÊ tak d ¸ ugo. Przedtem to ty zawsze budzi ¸ aÊ si´ pierwsza – powiedzia ¸ am. – I tobie, W ¸ adimirze, dobrego i pi´knego dnia – cicho, niemal˝e szeptem odpowiedzia ¸ a Anasta- zja. – A ja chcia ¸ abym jeszcze pospaç choç odrobink´. – Jak to, jeszcze si´ nie wyspa ¸ aÊ? – Wyspa ¸ am si´, i to bardzo dobrze. Ale sen... Taki mi ¸ y by ¸ ten sen przed nastaniem Êwitu... – Jaki sen? O czym Êni ¸ aÊ? – PrzyÊni ¸ o si´, jak mówi ¸ eÊ do mnie. O wysokim drzewie i gwieêdzie, o upadku w dó ¸ i dà˝eniu ku górze na nowo. S ¸ owa o drzewie i o gwieêdzie, lecz jakby mówi ¸ y o mi ¸ oÊci. – W snach cz´sto pojawiajà si´ rzeczy niezrozumia ¸ e. Jaki zwiàzek ma drzewo z mi ¸ oÊcià? – Zwiàzek mo˝e byç we wszystkim i ogromny sens. Tutaj najwa˝niejsze sà uczucia, a nie s ¸ owa. Z nastaniem Êwitu dzieƒ z ¸ o˝y ¸ mi w darze niezwyk ¸ e uczucie. Pójd´ go przywitaç i objàç. – Jakiego "go"? – Cudowny dzieƒ, który obdarzy ¸ mnie tak niezwyk ¸ ym podarunkiem. Anastazja wsta ¸ a powoli, odesz ¸ a kilka kroków od wejÊcia do ziemianki i... Czyni ¸ a tak zawsze ran- kiem, wykonujàc swojà osobliwà gimnastyk´ porannà. Tak samo i teraz – rozrzuci ¸ a r´ce na boki i nieco w gór´. Przez jednà dwie sekundy spoglàda ¸ a w niebo i nagle zawirowa ¸ a. Potem rozp´dzi ¸ a si´ i zrobi- ¸ a swoje nieprawdopodobne salto. Znowu zawirowa ¸ a. A ja, le˝àc na swoim Êpiworze przy wejÊciu do zie- mianki, rozkoszowa ¸ em si´ widokiem ˝ywio ¸ owych ruchów Anastazji i myÊla ¸ em: "No tak! Przecie˝ to ju˝ nie dziewczyna, a jak szybko, pi´knie i energicznie si´ porusza, niczym m ¸ oda gimnastyczka. Ciekawe, jak poczu ¸ a to, o czym mówi ¸ em w myÊlach, kiedy spa ¸ a? A mo˝e nale˝a ¸ o si´ przyznaç?" I zawo ¸ a ¸ em: – Anastazjo, to, co ci si´ przyÊni ¸ o, nie by ¸ o zwyczajnym snem. Zatrzyma ¸ a si´ od razu na Êrodku polany, po czym energicznie obróci ¸ a w swych akrobacjach raz i drugi, znalaz ¸ a si´ obok, szybko usiad ¸ a na trawie i odezwa ¸ a si´ radoÊnie: – To nie by ¸ zwyczajny sen? Na czym polega jego niezwyk ¸ oÊç? Mów zaraz. Mów bardzo dok ¸ ad- nie. – Rozumiesz, ja w ¸ aÊciwie te˝ myÊla ¸ em o tym drzewie. A w myÊlach mówi ¸ em o gwieêdzie. – A powiedz mi, skàd te s ¸ owa u ciebie? I co je zrodzi ¸ o – te w ¸ aÊnie s ¸ owa? – Rodzà je uczucia, byç mo˝e? Naszà rozmow´ przerwa ¸ krzyk dziadka Anastazji: – Anastazjo! Anastazjo, us ¸ ysz mnie natychmiast, zrozum! Anastazja podskoczy ¸ a, a ja te˝ szybko wsta ¸ em. ZWYCI¢STWO NAD RADIACJÑ – Znowu Wo ¸ odia coÊ wykombinowa ¸ ? – Anastazja zapyta ¸ a dziadka, który do nas podbieg ¸ . A dzia- dek tylko przelotnie na mnie spojrza ¸ , rzuci ¸ krótko: "Witaj, W ¸ adimirze" i wyjaÊni ¸ : – Jest nad brzegiem jeziora. Zanurkowa ¸ i si´gnà ¸ z dna kamyk. Teraz stoi, Êciskajàc go w swojej d ¸ oni. Mog´ przypuszczaç, ˝e kamieƒ spala mu ràczk´, lecz on go nie wypuszcza z d ¸ oni. I nie wiem, co poradziç. Potem dziadek odwróci ¸ si´ do mnie i surowo powiedzia ¸ : – Twój syn tam, a ty – przecie˝ ojcem jesteÊ... czego˝ stoisz? Niezupe ¸ nie rozumiejàc, co si´ dzieje, pobieg ¸ em nad jezioro. Obok bieg ¸ dziadek i t ¸ umaczy ¸ : – Ten kamieƒ ma w ¸ aÊciwoÊci radioaktywne. Jest niewielki, ale energii w nim wiele. Energia ta jest podobna do promieniowania radioaktywnego. – A jak on si´ znalaz ¸ na dnie jeziora? – Jest tam od dawna. Jeszcze mój ojciec wiedzia ¸ o tym kamyku. Lecz nikt nie móg ¸ tam zanurko- 4 waç i dop ¸ ynàç doƒ pod wodà. – A w jaki sposób Wo ¸ odia zanurkowa ¸ , dop ¸ ynà ¸ po wodà? Skàd si´ dowiedzia ¸ ? – Nauczy ¸ em go nurkowania na g ¸ ´binie, wytrenowa ¸ em. – Po co? – Tak mnie m´czy ¸ , bez przerwy o to prosi ¸ . Wy przecie˝ nie macie czasu zajàç si´ wychowywa- niem dziecka, zrzucacie wszystko na starych. – A kto mu opowiedzia ¸ o kamieniu? – Któ˝ opowie oprócz mnie? Ja opowiedzia ¸ em. – Po co? – Bardzo chcia ¸ si´ dowiedzieç, co nie pozwala zamarznàç jezioru zimà. Kiedy podbiegliÊmy do jeziora, zobaczy ¸ em mojego syna stojàcego na brzegu. Jego w ¸ osy i koszu- la by ¸ y mokre, ale nie Êcieka ¸ a ju˝ z nich woda, co oznacza ¸ oby, ˝e sta ¸ tak ju˝ doÊç d ¸ ugo – stwierdzi- ¸ em. Mój syn Wo ¸ odia sta ¸ z wyciàgni´tà przed siebie r´kà zaciÊni´tà w pi´Êç i wpatrywa ¸ si´ w nià w pe ¸ - ni skoncentrowany, nie odrywajàc wzroku. By ¸ o oczywiste: zaciska ¸ w r´ce ten˝e nieszcz´sny kamyk z dna jeziora. Zrobi ¸ em w sumie dwa kroki w stronà syna. Obróci ¸ szybko g ¸ ow´ w moim kierunku i po- wiedzia ¸ : – Tato, nie podchodê do mnie. A kiedy si´ zatrzyma ¸ em, doda ¸ : – Zdrowia twoim myÊlom, tato. Tylko odejdê nieco dalej, a mo˝e b´dzie lepiej, gdy obaj z dziadkiem po ¸ o˝ycie si´ na ziemi – ja b´d´ wówczas móg ¸ spokojnie si´ skoncentrowaç. Dziadek z miejsca po ¸ o˝y ¸ si´ na ziemi´ i ja te˝, sam nie wiedzàc dlaczego, po ¸ o˝y ¸ em si´ obok. Przez jakiÊ czas w milczeniu patrzyliÊmy na stojàcego na brzegu Wo ¸ odi´, po czym przemkn´ ¸ a mi przez g ¸ ow´ ca ¸ kiem zwyczajna myÊl i powiedzia ¸ em: – Wo ¸ odia, wyrzuç go po prostu dalej. – Gdzie dalej? – nie odwracajàc si´, zapyta ¸ syn. – Na traw´. – Nie wolno na traw´, tam mo˝e zginàç wiele istnieƒ. Czuj´, ˝e na razie nie wolno go rzucaç. – Wobec tego b´dziesz tak staç i dzieƒ i dwa? Co dalej? B´dziesz staç tydzieƒ, miesiàc? – Zastanawiam si´, jak postàpiç, tato. Pomilczmy, niech myÊl znajdzie rozwiàzanie, nie nale˝y jej rozpraszaç. Obaj z dziadkiem, le˝àc w milczeniu, spoglàdaliÊmy na Wo ¸ odi´. I nagle zobaczy ¸ em, ˝e z przeciw- leg ¸ ego brzegu, z wolna, bardzo powoli z powodu niezwykle skomplikowanej sytuacji idzie Anastazja. Nie podchodzàc do Wo ¸ odii, w odleg ¸ oÊci pi´ciu metrów od niego, jak gdyby nigdy nic usiad ¸ a na brzegu je- ziora, opuÊci ¸ a do wody nogi i przez jakiÊ czas tak siedzia ¸ a. Potem odwróci ¸ a si´ do syna i zupe ¸ nie spo- kojnie zapyta ¸ a: – Piecze ci´ w ràczk´, synku? – Tak, mamo – odpowiedzia ¸ Wo ¸ odia. – O czym myÊla ¸ eÊ, kiedy si´ga ¸ eÊ po kamieƒ, a o czym teraz myÊlisz? – Z kamienia wydostaje si´ energia przypominajàca promieniowanie radioaktywne. Opowiada ¸ mi o niej dziadek. Lecz z cz ¸ owieka te˝ wydostaje si´ energia. Wiem o tym. I ludzka energia zawsze jest sil- niejsza, ˝adna inna nie jest w stanie pokonaç energii cz ¸ owieka. Si´gnà ¸ em kamyk i trzymam go. Ze wszystkich si ¸ staram si´ st ¸ umiç jego energi´. Wp´dziç jà z powrotem, do wewnàtrz. Chc´ pokazaç, ˝e cz ¸ owiek jest silniejszy od jakiegokolwiek promieniowania radioaktywnego. – I udaje ci si´ pokazaç przewag´ wychodzàcej z ciebie energii? – Tak mamo, udaje si´. Ale on nagrzewa si´ coraz mocniej. Troszeczk´ parzy moje palce i d ¸ oƒ. – Dlaczego go nie rzucisz? – Czuj´, ˝e nie wolno mi tego zrobiç. – Dlaczego? – Czuj´. – Dlaczego? – On... On eksploduje, mamo. Wybuchnie, gdy tylko ja rozewr´ palce r´ki. Eksplozja b´dzie silna. – Tak, racja, wybuchnie. Z kamienia wydostaje si´ zamkni´ta w nim energia. Swojà energià st ¸ u- 5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpies-bambi.htw.pl
|
|
 |
Odnośniki
Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.megre-wc582adimir-anastazja-3, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-4, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-7, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUmegre-wc582adimir-anastazja-2, CAŁE MNÓSTWO TEKSTUMARIA Z AGREDY - SIEDEM SŁÓW JEZUSA Z KRZYŻA(2), Religijne, RóżneMasterton Graham - Dżinn, Prywatne, opracowania książękMaria Konopnicka - O krasnoludkach i sierotce Marysi (tekst), 2 PRZEDSZKOLE, O krasnoludkach i sierotce marysiMetody kształcenia sprawności językowej uczniów - Anna Dyduchowa, Filologia polska, DydaktykaMark Twain - Pod gołym niebem, Dokumenty(1)Maria Konopnicka - Nasza szkapa, Do poczytania, Konopnicka Maria
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pllovejb.pev.pl
|